poniedziałek, 3 marca 2014

"On ma takie delikatne ręce..."

Odkąd sięgam pamięcią nurtuje mnie myśl, jak to jest mieć mamę. Nie matkę a właśnie mamę. Taką co przytuli, pogłaszcze, pocałuje podrapane kolano, która rozjaśni ponure dni i która będzie potrafiła rozwiązać najbardziej zasupłany problem. Taką do której dorosła córka będzie mogła zadzwonić i wyżalić się na całe zło jakie ją otacza, a ona zrozumie i pocieszy, bo przecież życia za córkę nie przeżyje. Bo ja swojej nic nie mogę powiedzieć. Bo usłyszy tylko to, co jej odpowiada i będzie obdzwaniać wszystkich znajomych i przeinaczając po swojemu historię, płakać w pijackim widzie nad losem swojej córki. Będzie mówić że ostrzegała i tłumaczyła. Więc nie mówię jej nic. Nawet o rozwodzie  nie wie. Bo po co?
 Kiedyś mówiłam. Kiedyś w dziecięcym zauroczeniu biegłam do niej z dziecięcymi troskami i pomimo częstego bicia i pijackiej czułostkowości, wciąż miałam nadzieję, że stanie się cud i nagle będę mieć prawdziwą mamę. Cud nie wydarzył się.
W moich wspomnieniach z okresu dzieciństwa jest wiele dziur. Póki co terapeuta nie pozwala mi zagłębiać się w przeszłość, skoro nie uporałam się z teraźniejszością, ale jedno wspomnienie jest wciąż żywe.
Mam chyba 17 lat. Od jakiegoś czasu bacznie przygląda mi się jeden z wielu kochanków mojej matki.
Nie bardzo wiedziałam, co się wtedy w domu działo, bo uczyłam się poza Wrocławiem i niezbyt często mogłam przyjeżdżać. Uwierzyłam mu ,że jest tylko kolegą matki. Komplementował mnie, mówił że jestem taka porządna i zaradna, że szuka mądrej żony takiej właśnie jak ja. Zaimponował mi. Czym ? Dziś nie wiem. Chyba tylko tym, że zwrócił na mnie uwagę. Zapomniał tylko dodać, że żonę i dziecko  już ma, a w przerwach hmm bzyka moją matkę. Później kiedy o wszystkim się dowiedziałam, powiedział że tylko starsza kobieta może dać mu to, czego nie da młoda dziewczyna. I żebym nie była zazdrosna...
Kiedy pierwszy raz próbował mnie zgwałcić, ciotka pełniąca funkcję Opatrzności ściągnęła go ze mnie i siedząc pod drzwiami mojego pokoju pilnowała do czasu, aż on sobie poszedł. Drugi raz próbował parę miesięcy później. Był grudzień. Matka wyjechała za granicę na święta i zostałam w domu sama. Na szczęście dla mnie całe dnie i noce spędzała u mnie moja przyjaciółka mieszkająca w kamienicy naprzeciwko. Tamtego ranka poszła na chwilę do domu pomóc swojej mamie w przygotowaniach do wigilii.
Moja matka w "trosce" o pozostawioną w domu córkę, załatwiła mi dostawy jedzenia. Pracując na stanowisku spedytora w firmie transportowej miała takie możliwości. I tak jeden kierowca przywiózł karpia, drugi jakieś wędliny, trzeci ciasto i pieczywo... Widząc kolejny znany mi samochód bez wahania otworzyłam drzwi, które zaraz zamknięto i zabrano mi klucze. To był on. Zaczął się do mnie dobierać. Myśląc, że go to odstraszy powiedziałam, że mam okres. Kazał iść się umyć i powiedział, że" to nawet dobrze, bo będzie lepiej wchodzić..." I kiedy myślałam, że nic mnie już nie uratuje, moja przyjaciółka widząc z okna bardzo już długo stojący też jej znany samochód, domyśliła się, że dzieje się coś niedobrego i przybiegła na ratunek.Moja rozpaczliwa szamotanina połączona z jej kopaniem w drzwi i natrętnym dzwonieniem dały upragniony skutek i zwyrodnialec odszedł jak niepyszny z obietnicą, że to nie koniec.
Po za moją przyjaciółką nikt o niczym nie wiedział. Wstydziłam się. Uważałam, że to moja wina. Że pewnie go jakoś prowokowałam. No bo przecież on porządny...
Znów minęło kilka miesięcy. Kiedy przychodził, zawsze robiłam tak, żeby nie zostać z nim sama w pokoju.
Któregoś razu zapytał, czy może pożyczyć kilka książek. Matka wyraziła zgodę.
Poszedł do mojego pokoju sam, ale udawał, że nie może sobie poradzić i wciąż wołał mnie do pomocy. Twardo siedziałam z matką. W końcu wściekły powiedział do niej, żeby ona kazała mi z nim pójść. I ona to zrobiła. Powiedziała, że mam iść i pomóc mu wybierać książki. Przerażona i zdesperowana w nadziei, że to w końcu moja matka i jak się dowie, to jakoś zareaguje, powiedziałam: "mamo, nie pójdę tam z nim. On mnie znów będzie obmacywał". Na co ona z kamiennym spokojem odpowiedziała; "przecież on ma takie delikatne ręce, nic ci nie będzie jak cię trochę podotyka"...

12 komentarzy:

  1. Wmurowało mnie w krzesło. Przygniotło. Boże!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczułam się zaispirowana postem na blogu "Konstelacje"
      Już wiesz dlaczego mi tak ciepło u Ciebie?

      Usuń
    2. Wiem, bo wiem co znaczy zimno.

      Usuń
    3. Smutne Gosianko:-(. To aż niewiarygodne jak bardzo mogą skrzywdzić ci, którym najbardziej ufamy.

      Usuń
  2. Mój ty smutku, bardzo współczuję :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było, minęło. Tak mi się niechcący przypomniało jak przeczytałam wpis w "Konstelacjach". O bardzo złym ojcu.

      Usuń
  3. Wstrząsające. Więcej nie jestem w stanie napisać.

    Buziaki ciepłe.
    Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  4. zaraz zadzwonię do mamy i powiem jej, że ją kocham

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zadzwoń Klarko:-). Z tego co piszesz, Twoja Mama jest wyjątkowa :-)

      Usuń
    2. moja mama jest normalna, jak trzeba było, to zdzieliła przez głupi łeb ścierką, mówiła "rób co chcesz, końca patrz" i "nie bo nie". Była szorstka i nieraz żartami pokrywała inne uczucia. Bez wahania złapałaby za siekierę na każdego, kto odważyłby się nas skrzywdzić. Jest z nas strasznie dumna, mówi, że dzieci są tym, co się jej najlepszego w życiu przytrafiło, Nigdy nie starała się być dla nas koleżanką ani przyjaciółką, jest po prostu mamą. Jest zaprzyjaźniona z dwoma wnukami (18, 20) którzy wożą ją na zakupy i do lekarza, piją z nią kawę i o zgrozo, palą papierosy. Ma 78 lat i mi czasem mówi - wyglądasz jak stara baba!;))
      Nie mogłam sobie odmówić, teraz role się trochę odwróciły i o rodzicach opowiadamy tak, jak o dzieciach.

      Usuń
    3. A ja marzyłam o tym, żeby mnie ochrzaniła za cokolwiek, bo wtedy znaczyłoby to,że się mną przejmuje. Bo codziennego lania z dzieciństwa za dowód uwagi nie liczę. Takie osoby jak moja matka nie powinny mieć dzieci-ona interesowała się alkoholem, imprezami i mężczyznami. Z uwagi na wiek w tej chwili pozostał jej alkohol, bo żaden facet nie zwraca już na nią uwagi.

      Usuń