poniedziałek, 30 stycznia 2017

Wymiatam, czyli podsumowanie po dwóch latach.

Dwa lata minęły nawet nie wiadomo kiedy. W sensie wiem, że 26-01-2015 krótko po północy przekr oczyłam niewidoczna granicę polsko-niemiecką, co objawiło się pytaniem Niemęża " a rołming masz włączony" i długotrwałą awanturą o tenże, przerwaną nową awanturą dla odmiany o mieszkanie, które teoretycznie zaklepane, praktycznie uciekło nam sprzed nosa.
Czas szybko biegnie. Okrzepłam w germańskiej rzeczywistości i tylko chwilowe napady depresji emigracyjnej, połaczonej z nierozumną chęcią powrotu na ojczyzny łono przerywają ten pochód wciąż do przodu. Zrozumiałam też swój problem z germańskim, bo z nim zawsze już będę mieć problem-ano łapię go niejako z powietrza, ucząc się nie wiadomo kiedy, więc źle nie jest, w zasadzie mając problem z rozmówcą tylko wtedy, kiedy ten rozmówca nie chce mnie zrozumieć. Mój problem jest taki, że bym chciała o wszystkim gadać, a tu z nagła brak potrzebnych słów i radosny słowotok zdycha. Tak że tego- nie jest źle. Zdrówko też daje radę, pracę mam, pies wciąż macha radośnie ogonem, Niemąż żywy i tylko z rzadka niemiły, znów potrafię w złych sytuacjach dostrzec dobre strony. I po raz pierwszy w swoim życiu pozwoliłam sobie na luksus  świadomego nielubienia. Dla tzw "normalnych" ludzi to, że kogoś nie lubią, albo ktoś nie lubi ich, jest zwyczajną sprawą. Dla takich jak ja, którzy zabiegają o sympatię każdego bez względu na koszty emocjonalne jakie ponoszą, luksus nielubienia jest czymś wyjątkowym. To że nie lubię kogoś, a ten ktoś też nie lubi mnie jest czymś nowym i czasem uwierającym jak kamyk w bucie. Ale kamyk można wytrzepać z buta i znów będzie ok. Więc wymiatam :DDDD.

I dziękują Wam wszystkim za stałą obecność w moim życiu, za ciepłe i wspierające słowa, kiedy ich najbardziej potrzebowałam. Z dawnych realnych wydawałoby przyjaciół  została tylko ta co zawsze Wsóweczka z nowszych ostrowskich nikt. I tak jest dobrze-lepiej mniej, za to wysoka jakość, niż stada byle czego.

No to tego tam-do napisania:)