środa, 9 sierpnia 2017

Znów za dużo dziobem kłapałam, czyli sensacja wśród Rumunów

Sensacja to oczywiście ja, jakby kto nie wiedział. Jakieś trzy miesiące temu firma w której pracuję, zorganizowała kurs germańskiego dla pracowników.
Kurs dodajmy od podstawowych podstaw. Czyli te różne gutentagi i inne aufwidersejny. Nieskromnie napiszę, że mój poziom jest wyższy-wiem w jakich godzinach mam co powiedzieć hre hre hre. Rumuny były oczywiste, bo nic nie gadają, a ja chyba z łapanki, bo się mało odzywałam.
Pochodziłam cztery dni, a piatego na sprawdzianie poprawnie odpowiedziałam na pytania napisane po rumuńsku. Oni mieli to na germański przetłumaczyć. Na teście językowym Natalii właścicielka szkoły ze zdumieniem zapytała, co ja tu robię. Natalka mnie zna, bo się u mniej motałam przez trzy miesiące, zanim zasnęłam za kierownicą, jak wracałam z pracy. Wtedy odpuściłam. Do brzegu wrrr.
Polazłam zatem do szefa i mówię, że jak chciał, żebym się rumuńskiego uczyła, to prosz bardzo-ma.
Po pertraktacjach kadrowa-szkoła zostałam zwolniona z obowiązku szkolnego. Z tym że cały czas coś tam dziubię.
Dziś strzeliłam małego babola. Zobaczyłam, polazłam do magazynowego, poprosiłam o poprawę i poszłam na przerwę. Wróciłam, szef przyleciał i nagadał, wytłumaczyłam co i jak, chyba nawet poprawnie, szef wysłuchał, walnął pięścią w karton, powiedział q... mać (jest Niemcem), wziął krówkę, wywalił do mnie jęzor i poszedł. Szef przeklina po polsku kiedy ma dobry humor. I zasadniczo tylko do tych, co ich lubi. Bo jak kogo lubi, to mu też wyżera cukierki :)). Polskie cukierki, które pasjami uwielbia. Do brzegu wrrr.
Pod koniec pracy kiedy sprzątałam swoje stanowisko, podeszła do mnie koleżanka z telefonem w dłoni i mówi, że szefunio chce rozmawiać.
Ze mną?-się zdziwiłam
No z tobą-powiedziała
Noszkurde ja go na żywca niespecjalnie rozumiem, a co dopiero telefonicznie.
No ale że szefowi się nie odmawia, chwyciłam słuchawkę w dłoń i ryzyk fizyk pogadałam. I się dogadałam. Nie było łatwo, ale sama sobie zrobiłam kuku. Było się tak poprawnie tłumaczyć???Jak bym za głąba robiła, a nie się wykłócała, albo durne pytania typu do czego to nie zadawała, to bym spokój miała.
A Rumuny po całej hali gadały: ona rozmawiała z szefem przez telefon! Przez telefon!!!!!

Do napisania się z Państwem

wtorek, 8 sierpnia 2017

Sen

Miałam sen. Obudziłam się zalana łzami.
Śniło mi się, że mamy innego psa-jakiś mały i czarny. Rozwiedziony bawił się z nim, a ja trzymając w dłoniach Reksinkowe rzeczy, zapytałam co z nimi zrobić-bo Reksinka już z nami nie było. Chciałam być twarda, ale zalałam się łzami. I na szczęście obudziłam się na kompletnie mokrej poduszce.
Pewnie koszmarek przyśnił mi się, bo niedawno byliśmy z ciapą u weta. Reksio był grzeczny i nawet nie próbował zjeść weta. Co prawda miał kaganiec na paszczy tak na wszelki wypadek, niemniej jednak nie próbował. Jedyne co to o mały włos nie rozwalił wetowi etażerki z lekami, bo majtał tym swoim szalonym ogonem, trafił w słuchawki wiszące na szybie, no i wiecie... Na szczęście w ostatniej chwili zdążyłam złapać te słuchawki i szyba ocalała. Zawsze powtarzałam, że dla Reksinkowego ogona potrzeba osobnych pomieszczeń. Wet pobrał krew do badań, zasadził Reksiowi zastrzyk i kazał zadzwonić w piątek. Piekło i szatani-rzekłam do Rozwiedzionego, Ja tego doktorka nijak nie rozumiem. Medyczna osmoza w tym przypadku nie działała i już. Jakby mi napisał emalię, nie ma sprawy, ale on chciał pogadać. Nie lubię nadużywać ludzkiej życzliwości i gdzie mogę, radzę sobie sama, ale tu chodziło o psiura! Wykonałam zatem telefon do przyjaciela w osobie Anny Marii P., zwanej Panterą i nadużyłam życzliwość. Powiedziałam co i jak, a Ania wypytała doktorka na okoliczność. I się okazało, że Reksinek ma niedoczynność tarczycy i całkowity brak kwasów nienasyconych, czy czegoś podobnego. A cała reszta jest w dobrym stanie. Ufff !
Przez najbliższe 40 dni psinek będzie źreć leki na tarczycę i biotynę, bo bidulowi odpadły prawie wszystkie pazury i nowe nie odrosły. Po tygodniu brania leków widać poprawę-Reksio jakby mniej się męczy, co się objawia długotrwałymi spacerami i niechętnym powrotem do domu...


                                                                 Proszę słonia


                                                       Jak mnie rzucili, tak leżę
Bawiłem się...

Chcesz piłkę? No bierz!