Sensacja to oczywiście ja, jakby kto nie wiedział. Jakieś trzy miesiące temu firma w której pracuję, zorganizowała kurs germańskiego dla pracowników.
Kurs dodajmy od podstawowych podstaw. Czyli te różne gutentagi i inne aufwidersejny. Nieskromnie napiszę, że mój poziom jest wyższy-wiem w jakich godzinach mam co powiedzieć hre hre hre. Rumuny były oczywiste, bo nic nie gadają, a ja chyba z łapanki, bo się mało odzywałam.
Pochodziłam cztery dni, a piatego na sprawdzianie poprawnie odpowiedziałam na pytania napisane po rumuńsku. Oni mieli to na germański przetłumaczyć. Na teście językowym Natalii właścicielka szkoły ze zdumieniem zapytała, co ja tu robię. Natalka mnie zna, bo się u mniej motałam przez trzy miesiące, zanim zasnęłam za kierownicą, jak wracałam z pracy. Wtedy odpuściłam. Do brzegu wrrr.
Polazłam zatem do szefa i mówię, że jak chciał, żebym się rumuńskiego uczyła, to prosz bardzo-ma.
Po pertraktacjach kadrowa-szkoła zostałam zwolniona z obowiązku szkolnego. Z tym że cały czas coś tam dziubię.
Dziś strzeliłam małego babola. Zobaczyłam, polazłam do magazynowego, poprosiłam o poprawę i poszłam na przerwę. Wróciłam, szef przyleciał i nagadał, wytłumaczyłam co i jak, chyba nawet poprawnie, szef wysłuchał, walnął pięścią w karton, powiedział q... mać (jest Niemcem), wziął krówkę, wywalił do mnie jęzor i poszedł. Szef przeklina po polsku kiedy ma dobry humor. I zasadniczo tylko do tych, co ich lubi. Bo jak kogo lubi, to mu też wyżera cukierki :)). Polskie cukierki, które pasjami uwielbia. Do brzegu wrrr.
Pod koniec pracy kiedy sprzątałam swoje stanowisko, podeszła do mnie koleżanka z telefonem w dłoni i mówi, że szefunio chce rozmawiać.
Ze mną?-się zdziwiłam
No z tobą-powiedziała
Noszkurde ja go na żywca niespecjalnie rozumiem, a co dopiero telefonicznie.
No ale że szefowi się nie odmawia, chwyciłam słuchawkę w dłoń i ryzyk fizyk pogadałam. I się dogadałam. Nie było łatwo, ale sama sobie zrobiłam kuku. Było się tak poprawnie tłumaczyć???Jak bym za głąba robiła, a nie się wykłócała, albo durne pytania typu do czego to nie zadawała, to bym spokój miała.
A Rumuny po całej hali gadały: ona rozmawiała z szefem przez telefon! Przez telefon!!!!!
Do napisania się z Państwem
Jesuuu, pamietam swoja wlasna panike telefoniczna na poczatku. Mozesz byc z siebie dumna, ze ogarnelas rozmowe z samym szefem przez telefon.
OdpowiedzUsuńNiby pekam. Z tym że konsekwencją będą częste rozmowy,a on mowi dialektem.
UsuńAwansowałas? :)
OdpowiedzUsuńJasne. Na wolnego sluchacza. On uwielbia długie gadanie :)
UsuńO rany, ale jestes dzielna :). Chyba jednak latwiej sie bylo nauczyc narzecza moich tubylców (szeleszczacy, z niektórymi dzwiakmi dosc podbnymi do polskiego i bez przypadków!), niz w tym strasznym jezyku Twoich.
OdpowiedzUsuńNo jest straszny. I wcale ale to wcale go nie znam. Dowód w postaci Panterki, ktora mo dzwoniła do veta.
UsuńCo to za język ten Twoj?
Portugalski
UsuńJest u mnie paru- faktycznie śmiesznie się słucha:)
UsuńPortugalczyków czy brazylijczyków? Dla wielu to to samo, a róznice sa spore, zarówno w wymowie, jak i znaczeniu slów.
UsuńPortugalczykow. To Ty samby i inne takie krecisz? No ja cie :))
UsuńSamby??? O rany, za nic, nawet gdyby placilimoja wage w zlocie :). A na brazylijski mam uczulenie ;)
UsuńWiesz ja blondynka jestem-co to znaczy, że na brazylijski masz uczulenie?
UsuńW tutejszej tv tysiace telenoweli do wyrzygu... Wyrzucilam tv na smietnik i spokój :).
UsuńNic dziwnego- wszak Brazylia zaglebiem telenowelowym :D
UsuńBrawo !!! Konsekwencją częstych rozmów z szefem będzie biegła znajomość dialektu. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńregian
No i widzisz regian-w Germanii dialektow jak naplute. Ja się tu jakiegoś nauczę, to w innym landzie mogę mieć problemy ze zrozumieniem. A inny land mam juz za rzeką. Ja się ucze "czystego" niemieckiego" w ktorym te lajzy nie chcą rozmawiać, bo leniwe. Z telewizorni rozumiem już jakieś 70%.
UsuńPozdrawiam
Edyta
A niby tylko angielski taki zdialektowany :-))))
OdpowiedzUsuńA co ty-co miescina to po swojemu bełkoczą.
OdpowiedzUsuńTylko nie rozmowy telefoniczne - albo ktoś mlaska, albo coś trzeszczy, albo combo.
OdpowiedzUsuńFakt-rozmowy to ciężki eeee chleb :). Czy jakoś tak.
UsuńA któż nie lubi polskich cukierków?! :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie-kto? :D
Usuń