czwartek, 4 września 2014

Drażnienie rekina

Z ostatniej chwili i bez związku z tytułem:
nękany telefonicznie personel pracowni RTG warczącym głosem kazał dzwonić jutro późnym wieczorem celem zapytań o sprawność aparatu. Jeżeli nawet zostanie on naprawiony, to z uwagi na około miesięczną nieczynność będzie się tam kłębił zwarty tłum i pstryknięcie fotki w następnym tygodniu graniczyć będzie z cudem. Jeśli naprawią oczywiście. Wrrr... Ten pieprzony dysk sprawił, że wymyślanie sobie problemów, które cechuje osoby współuzależnione straciło sens albowiem azaliż i ponieważ moje dalsze plany na życie zakładały całkowitą sprawność fizyczną, oczywiście w zakresie mojego wieku. Wysuwający się dysk jest problemem realnym, ponieważ realizację w/w planów bardzo, bardzo utrudnia.

Trzeźwiejący alkoholik który odbył terapię i aktywnie uczestniczy w procesie swojego trzeźwienia, potrafi obronić się przed naszym sportem narodowym pt."ile osób namówię do picia". Aczkolwiek ta obrona też nie bywa 100% skuteczna. Ale jest. Alkoholik który jest w trakcie terapii i MA wolę trzeźwienia, potrafi obronić się (moim zdaniem) w procentowym stosunku 60/40 (alkoholu do trzeźwienia).
Taki który przerwał ciąg i nie pije, bo sam tak chce, ale nic ze sobą nie robi-nie obroni się. Bo w tym przypadku jest to tak, jakby pływać w basenie z rekinami ludojadami-pytanie nie brzmi czy zaatakują, ale kiedy to zrobią.
Więc rekin zaatakował. Wcześniej trochę podszczypywał, ale niemąż dawał radę uciec. Tylko jak daleko uciekniesz z zamkniętego basenu pełnego rekinów?
Właścicielem domu przy remoncie którego pracował niemąż jest młody chłopak, którego w zasadzie nie widziałam trzeźwego. Zawsze z butelką piwa w dłoni. Samo patrzenie na kogoś, kto pije jest dla alkoholika koszmarem, bo nie powinien przebywać tam, gdzie piją. Ale musiał, bo pracował. Natomiast widok pijącej osoby plus "masz piwo dla ciebie" stało się przyczynkiem tego, że nieżywego niemęża w dniu wczorajszym patrol policji zgarnął ze skrzyżowania, na którym tenże zażywał zasłużonego odpoczynku i przywiózł do domu w charakterze ledwo ruszających się zwłok. Zwłoki przetrzeźwiały nieco i dziś około 5 rano wyruszyły na zabawę z rekinami. Sam fakt kolejnego zapicia niemęża nie jest dla mnie czymś szokującym, bowiem widząc jak tamten gość nieustająco wpycha niemężowi w ręce butelki i widząc słabnącą wolę niemęża-wiedziałam, że nałóg bierze górę.
Pracując przy prostszych pracach wykończeniowych przy tym domu, parokrotnie mówiłam facetowi, że nie przynosił nam piwa i nie częstował, bo ja nie chcę, a niemęża tym nie urazi, ale do faceta nie docierało. Powiedziałam mu też, że jak niemąż zapije, to oboje będziemy mieli problemy-on z majstrem, a ja z chłopem.
Tak wiem, że gdyby niemąż nie chciał, to by się nie napił, więc nie obwiniam faceta. WKURWIA mnie do białości, że jego ojciec od dwóch dni wydzwania, a dziś pofatygował się osobiście żeby chwilkę "pogadać" i postawić ultimatum, że jeżeli niemąż do soboty nie stawi się w pracy, to on dokończy co niemąż zaczął, ale nie wypłaci zarobionych pieniędzy. Rozumiem gościa, ale po co MI to mówi?
Czy ja wyglądam jak niemąż? Żony alkoholików często traktowane są jak matki małych chłopców-leci się do nich "skargę" i w moim przypadku WKURWIA do białości. WRRRR.... WRRRR... WRRRR...
I spoko-nie pogrążam się "w otchłani rozpaczy". Z dalszymi działaniami czekam cierpliwie na zdjęcie RTG i diagnozę lekarza.I wciąż nie wymyślam czarnych scenariuszy:-).
O żesz kurwagonpełen wrrrrr...wrrrrr...wrrrrr..

21 komentarzy:

  1. Dzielnie się bronisz i dobrze, że pamiętasz o tym, że jego niedokończona robota to nie Twoja odpowiedzialność. Chociaż wiem, kasa by się przydała...
    I masz absolutną rację - alkoholik, który się leczy, wie jak się bronić przed życzliwie częstującymi i jak zapobiegać nawrotom picia. No ale ta wiedza sama się w głowie nie pojawi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eddie w ostatnim czasie miałam kilka jak ja to nazywam "pstryków terapeutycznych". Nie zamierzam stracić tego, co osiągnęłam. Nie chcę być znów w czarnej dziurze. Kasa jest potrzebna, bo przecież ja zarabiam dosłownie grosze (30 zł na tydzień), ale z tego powodu nie dam sobie jeździć po głowie i nie będę zamartwiać się czymś, na co zupełnie nie mam wpływu. No :-)

      Usuń
  2. No! I postawa godna podziwu! Tak trzymać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz cierpliwość i dobrze może za którymś razem się uda :)
    Trzymaj się i dbaj o siebie bo Ty jesteś najważniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas pokaże. I dziękuję z całego serca za cieple słowa:-)
      Pożyczysz koty na kataplazmy ? :-)))))

      Usuń
  4. Dobrze, żeś szkolona. Współczuję :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ujmę to tak-cieszę się z tego, że powoli uczę się tego, co dla zdrowych ludzi jest normalnym odruchem,że dzięki temu moje życie wciąż diabelnie trudne i pokręcone, staje się prostsze i lżejsze. Niemniej jednak nadal uważam, że ta nauka zbyt wiele kosztuje :-)

      Usuń
  5. Koleżanko, tyle lat terapii twojej a ty wciąż o nim, może coś o sobie, o twoim zyciu codziennym twojej pracy, kręcisz się wokół niego.
    ODETNIJ SIĘ,życzliwa koleżanka z grupy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpis "życzliwa koleżanka z grupy" kojarzy mi się jednoznacznie z donosem lub tchórzostwem.
      Gdybyś faktycznie była z mojej grupy, wiedziałabyś, że nie mam pracy.
      I czytaj proszę ze zrozumieniem-od jakiegoś czasu piszę o tym jak sobie radzę POMIMO jego picia. O swojej codzienności również, bo czymże jak nie codziennością jest bolący kręgosłup i kłopoty ze służbą zdrowia?
      P.S. I nie obrażaj mojej inteligencji - następnym razem spróbuj zamaskować się lepiej, moja droga Arabko :-)))

      Usuń
  6. Nie jestem żadną arabką, a ty kąsasz jak zwykle,gdybyś się od niego odcięła to byś o nim tyle nie wiedziała ani nie pisała. A ty nie ominęłaś go w żadnym poście.
    B.S. z M (M to miejscowość)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga B.S. z M, jeżeli to naprawdę Ty, to faktycznie nie jesteś Arabką (w co wątpię), przy czym powinnaś pamiętać skąd to się wzięło. Piszesz, że "kąsam jak zwykle", rozumiem z tego, że mam dać sobie wleźć na głowę? Nic z tego-nie schowam się w kącie tylko dlatego, że tupnęłaś nogą i nie będę lizać ran. Piszesz, że "za dużo o nim wiem"-trudno żebym nie wiedziała, skoro to jest moja codzienność i skoro od niego zależy moja egzystencja-materialna egzystencja.
      Piszesz i to wielkimi literami "ODETNIJ SIĘ". Skoro dajesz tak dobrą radę, daj następną i napisz jak mam to zrobić.
      To jest mój blog i będę pisać, co mi w duszy gra. Jeśli nie podoba Ci się treść-zwyczajnie nie czytaj, przecież nie ma przymusu.
      I tak na 99,9 % nie jesteś Basią-żadna z nas nie używa takiego języka, jakim posługujesz się w swoich komentarzach.

      Usuń
    2. Tak to naprawdę ja, nie chciałam pisać swojego imienia, ale zgadłaś. A z tą arabką to nie wiem o co chodzi, dawno cię nie widziałam więc wybacz mało o tobie wiem. Z kąsaniem miałam na myśli siebie, na terapii też lubiłaś kąsać ale to było zdrowe kąsanie, że tak powiem.Na głowę nie daj sobie wejść, a na odcięcie się jest bardzo ciekawy sposób,,na sasiada,,
      Traktuj nie męża jak zwykłego sąsiada.Jak sąsiad idzie pijany to nie denerwuje cię chyba, no bo szkoda twojego zdrowia, a złosć urodzie szkodzi. A jakiego my używamy języka ? bo ja to swojego jedynego jaki mam. I tak cię lubię piękności.

      Usuń
    3. No cóż tym razem pomyliłam się. Ktoś inny anonimowo deptał mi po pietach i myślałam, że tym razem znów boi się przyznać i podszywa się pod kogoś innego
      Basiu przyjedź do mnie, ZOBACZ na własne oczy moją rzeczywistość i dopiero wtedy dawaj dobre rady. "Na sąsiada" się nie da z uwagi na bliskie sąsiedztwo alkoholika i malutkie dzieci, które wyrastają w paskudnym otoczeniu.
      Mojej urodzie już nic nie zaszkodzi, ale dziękuję za troskę :P
      W kwestii języka-chodziło mi o słownictwo, którego żadna z nas: Gosia, Asia czy ja nie używamy. Chodzi o słownictwo związane z tematem alko.
      Z tego co wiem, wróciłaś do domu, to o jakim odcięciu mówimy?
      Też Cię lubię:-)
      W kwestii "kąsania"-to naprawdę nie mój problem, że żadna z Was nie potrafiła stawić mi czoła oraz informuję, że nie było to "kąsanie", a ustawianie Was do pionu. Każda po takiej akcji prostowała się, powracał uśmiech na twarz i blask w oczach. Więc warto było:-)

      Usuń
  7. Uuu widzę, że rozwiązał się blogowy worek z dobrymi radami. Nie da się odciąć od kogoś, z kim się żyje, siłą rzeczy wie się o tym kimś dużo. Można się jedynie odciąć emocjonalnie, co według mnie, Edytce wychodzi całkiem nieźle. Obrony samej siebie gratuluję, tak trzymać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie że mieszka się w jednym domu i śpi w jednym łóżku (kiedy jest trzeźwy).
      Eddie ja wiem, kto pisze te komentarze, nawet wiem dlaczego, nie wiem tylko co to daje tej osobie. Smutne jest to, że pisze anonimowo i na dodatek podszywa się pod kogoś innego.
      I bukzapłać za dobre słowo:-)

      Usuń
    2. Nie spodziewałam sie z twojej strony takiego ataku, napisałam żeby nawiązać kontakt. Skoro wiesz kim jestem i wiesz dla czego tu napisałam to proszę napisz, bo ja nie miałam zamiaru pod nikogo się podszywać, bo nigdy nikogo nie udawałam droga Edytko.
      Basia z M.

      Usuń
    3. To nie atak a obrona.
      Tak jak napisałam, myślałam, ze jesteś kimś innym. I nie , nie napiszę kim,bo i tak muszę przeprosić za podejrzenia.
      W kwestii nawiązywania kontaktu-z prawej strony jest formularz kontaktowy z adresem mailowym, śmiało można pisać, bądź w komentarzu napisać coś w typie "hej Edytko co u Ciebie. Basia z M. z tej strony" i dopiero wtedy wyrazić swoje zdanie, do którego masz prawo. I doprawdy nie byłoby problemu.

      Usuń
  8. Ten Anonim to zwykły troll jest, olej go, Edytko.
    Masz rację, ten nasz sport narodowy pt. "ze mną się nie napijesz, kurwa" jest tak samo obrzydliwy jak kibolowanie.
    Trzymam kciuki za Cię, miła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ona jest Beatko :-).
      Dzięki jej komentarzowi miałam mały kryzys w niedzielę, ale dałam radę i znów idę do przodu.
      Dziękuję za wsparcie:-)

      Usuń
  9. Czytam i cieszę się, że trafiłam do Ciebie.
    Będę trzymać za Ciebie kciuki! Abyś zawsze stała mocna, czuła swoją siłę i nie poddała się w swojej drodze do odzyskania swojego JA.
    ps. problem alkoholizmu znam, ... niestety znam, choć z innej strony, jestem córką alkoholika.

    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Loono,
      jest mi bardzo miło powitać Cię w moich progach, chociaż nie wiem, czy blogi mają progi :-).
      I przykro mi bardzo, że znasz problem z autopsji. Za mną alkoholizm wlecze się od dzieciństwa-moja matka wciąż pije i to pomimo postępujących chorób. Niestety w związku z powyższym bardzo często dokonujemy niewłaściwych wyborów naszych partnerów życiowych.
      I odwzajemniam Twoje życzenia-nie daj się złemu i trzymaj głowę wysoko.
      Serdeczności :-)

      Usuń