środa, 10 września 2014

List do "życzliwej koleżanki z grupy", czyli co daje terapia grupowa

Na wstępie muszę przeprosić Ktosię za rzucane na nią podejrzenia.
Rzucanie podejrzeń było spowodowane deptaniem mi przez Ktosię po palcach jako Anonim w komentarzach ileś tam notek wcześniej.
Więc Ktosiu przepraszam, bo tym razem to nie Ty.

Terapeutyczna grupa ma za zadanie oprócz właściwej terapii, dać możliwość konfrontacji swoich problemów z tym, jak przeżywają je inni, jak sobie radzą z nimi oraz przede wszystkim dawanie wsparcia. Bo chociaż wszystkie do Ośrodka Leczenia Uzależnienia i Współuzależnienia przychodzimy z tym samym kłopotem, każda z nas jest inna.
Kiedy ja dołączyłam do naszej grupy, jej trzon stanowiły G.,D., zmarła w lipcu Ania, cichuteńka jak myszka A. i J. Liderką była Grażynka mądra wspaniała kobieta, która nie wytrzymała psychicznego dręczenia i popełniła samobójstwo.
Długo nie mogłam się z tym pogodzić, o czym pisałam w notce pt. Wołanie Grażynki. Na marginesie pragnę dodać, że właśnie sobie uświadomiłam, że od jakiegoś czasu już tego wołania nie słyszę :-)). Ciebie Basiu nie pamiętam z tamtych czasów.
Zbliżyłam się do Grażynki i razem stworzyłyśmy "straszny duecik". Obie w swoim odczuciu najmądrzejsze (żeby to prawda była), byłyśmy nie do pobicia. Dziewczyny nawet jeśli się z nami nie zgadzały, to nie wykazywały oznak sprzeciwu (pewnie się bały zostać zagadane), albo sprzeciwiać się nie miały powodów.Potem Grażynka odeszła,a ja nasze przywódcze "obowiązki" wzięłam na swoje barki. To trudna rola była. Czasem trzeba było mocno potrząsnąć zdołowaną życiem koleżankę i postawić ją do pionu. Pamiętam cztery takie przypadki- J., która poznałam jako "tęczową" dziewczynę, zawsze pięknie i kolorowo ubraną, zadbaną i uczesaną. Po jakimś czasie J. zaczęła przychodzić na spotkania grupy strasznie zaniedbana, z brudnymi włosami. Cóż- nie rozczulałam się nad nią, polały się łzy. Wystraszyłam się, że przegięłam. Ale nie-na następne spotkanie J. przyszła znów w swoich "tęczowych" kolorach, zadbana, uśmiechnięta i przede wszystkim wyprostowana. Po prostu piękna kobieta. Podobna metodę zastosowałam do G., nieśmiałej A. i o ile mnie pamięć nie myli do Ciebie Basiu też. To było coś niesamowitego, kiedy widziałam jak znękane kobietki odzyskują swoje "ja" chociaż na chwilę. Pewnie pomagałam też innym, ale tylko te zapamiętałam. Z pomagania innym czerpałam swoją siłę. Jednak bycie taką silną osobowością ma swoje minusy-nie było takiej osoby, która potrafiłaby mnie postawić do pionu, kiedy tego potrzebowałam. Niemniej jednak zajmując się innymi, zapominałam o sobie. I szłam dalej naprzód.
Dziś utrzymuję kontakt i przyjaźnię się z dwiema dziewczynami z grupy: z G., która ostatnio stwierdziła, że "jestem okrutna i bez serca", bo ją ostro pogoniłam do lekarza, i która pomimo wszystko uważa, że tydzień jak mnie nie widzi, to stanowczo za długo oraz z cichutką jak myszka A.,która po naszej ostatniej rozmowie telefonicznej gryzła za złości słuchawkę i obiecywała, że nigdy więcej nie odezwie się do mnie he he. Ciekawe dlaczego zadzwoniła na drugi dzień i zapraszała na kawę? :-)). Też czasem mam, że mnie wnerwią i nie odzywam się do nich, jednak zawsze wracamy do siebie z uśmiechem. I obie martwią się, co z nimi będzie, kiedy ja wyjadę. To właśnie daje grupa-rodzą się przyjaźnie i człowiek ma bezwarunkową akceptację. I chociaż czasem usłyszy nieprzyjemne słowa, to wie, że te słowa mają na celu jego dobro.
Ty Basiu miałaś Anię. To Ona była motorem Waszej znajomości. Z resztą Ania była motorem wielu wydarzeń, pełna niespożytej energii. Za szybko odeszła.
Jeśli chcesz Basiu-dołącz do naszej trójeczki. Im nas więcej, tym lepiej.
Ale zrób to otwarcie, jako Basia,a nie jadowity twór rodem z komuny czyli "uprzejmie donoszę, życzliwy". No :-)))

6 komentarzy:

  1. wysłałam ci mailem numer tel. gdybyś miała ochotę ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wychodzi mi na to, że taka grupa fajna rzecz - ja się jeszcze nie zdecydowałam. Al-Anonu u mnie nie ma, nieformalnych grup raczej też nie... Może, kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eddie ja dopiero po roku spotkań indywidualnych zdecydowałam się z wielkim bólem, bo przecież ja taka inna, a one są be na terapie grupową.
      Nie wszystkie dziewczyny są fajne, zdarzają się takie co przyprawiają o szczękościsk, ale to przecież jak w życiu-nie wszystkich lubisz i nie wszyscy Ciebie lubią. Grupa naprawdę dużo daje, chociaż mi po za niekwestionowaną pozycją lidera dała siły dla dziewczyn. Bo jak kto taki zadufany w sobie jest (jak ja byłam), to właśnie tak się dzieje.
      A później jak już twoja grupa rozejdzie się w swoje strony, wiesz że masz kogoś z kim możesz pogadać na temat alko i ona Cię zrozumie. Wysłucha i nie potępi Twoich decyzji, chociaż może dać po głowie, tak jak ja daję:-)).
      A i później może Ci się trafić taka Basia, co robi za trolla i krew psuje z nie wiadomo jakiego powodu. No:-).
      P.S. Jeśli chcesz, potrzebujesz-zawsze możesz do mnie zadzwonić. Nie na wszystkich wrzeszczę ;-)

      Usuń
  3. Helo, przeprosiny przyjęte, nie zawsze wszystko JA a po drugie nie byłam koleżanką z grupy. Cieszę się, że nabierasz dystansu do różnych spraw. Mam nadzieję że tak będziesz trzymać.Arabka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się nazywa wielkoduszność. To prawda, nie zawsze Ty.
      A żeby Ci było miło, to napiszę, że nie rozpamiętuję tej pomyłki i nie siedzę w kącie, gryząc palce z racjo tejże właśnie pomyłki. Dzienks :-)))

      Usuń