wtorek, 9 września 2014

Wystrugam łuk...

I z tego łuku zrobię se sepuku...

Niemąż tańczy z rekinami już od tygodnia w oddalonym od domu basenie.
A ja dzielnie walczę, prawie nie płaczę (tylko wtedy gdy myślę o Reksiu) i myślę co dalej. Nadal żadnych czarnych myśli, wymyślania przyszłych kłopotów, myśli samobójczych i tego wszystkiego, co mnie dopadło w maju.
Co prawda dzięki komentarzom "życzliwej koleżanki" miałam chwilowy kryzys w niedzielę i chciałam lecieć ratować niemeża od rekinów, ale dzięki bezpłatnemu telefonowi w sytuacjach kryzysowych, w/w chęć przegadałam z psychologiem i znów zaświeciło słoneczko :-). Jakby kto chciał skorzystać, to podaję nr: 116 123 w godz. 14-20.

I dlaczego zrobię se sepuku z łuku? Ano dlatego:
Poniedziałek: Z uwagi na pogłębiający się dramatyzm mojej egzystencji, udałam się byłam do MOPS (odsłona druga będzie). Miłe panie "organizatorki" programu:
"urzekła mnie twoja historia" pokiwały nade mną głowami i stwierdziły, że zrobiłam absolutnie wszystko, co dało się zrobić dla siebie i dla niemeża (może "życzliwa" nie zauważy, że o nim wspomniałam he he) i one nie wiedzą, co dalej.
No cóż. Rzuciłam im koło ratunkowe w postaci podpowiedzi przyjaciela, że może coś ten teges w postaci gotówki, bo piniądza nie mam. I pracy też nie. Nastąpiły uściski, poklepywania i inne takie tzn. spisanie zgłoszenia i wręczenie zaświadczenia, któreż to zaświadczenie miał wypełnić UP. Po wymianie wzajemnych rewerencji, niejako w nagrodę uzyskałam cenną informację na temat przymusowego leczenia odwykowego. Ano mianowicie nawet jeśli sąd wyda nakaz takowego, doprowadzony siłą delikwent staje w obliczu terapeuty i słyszy pytanie: zgadza się pan/pani na leczenie? Rzeczony delikwent odpowiada "nie", odwraca się na pięcie i tu następuje koniec przymusu. Wraca sobie do domku i swej miłej działalności trunkowej. W tem miejscu uprzejmie proszę o zapamiętanie tejże informacji, albowiem niezbędna ona jest podczas dalszej narracji.
Po wyjściu z MOPS udałam się byłam do UP, w celu wypełnienia zaświadczenia.
Po drobnych perturbacjach z zaginioną kartoteką, która w wyniku reorganizacji UP przez naszego wspaniałego ustawodawcę była u pani, która odesłała mnie do innej pani, bo ta inna pani od czasu reorganizacji UP będzie się mną zajmować. Druga pani po wypełnieniu zaświadczenia, odesłała mnie do pierwszej pani, która to pierwsza pani była moim wcześniejszym doradcą ekhm ekhm zawodowym i ta pierwsza pani dokonała uzupełniającego profilowania (ten któren wymyślił pytania do profilowania, z całkowitą pewnością nie był trzeźwy) oraz prosiła o podpis pod datą 08.08, że niby wtedy byłam, chociaż nie byłam, bo nie wiedziałam, że miałam być, a podpis był niezbędny do profilowania właśnie. I o ile pierwsza i druga pani wypełniały tylko nałożone przez ustawodawcę obowiązki i trudno mieć do nich pretensje, o tyle trzecia pani wykazała się antykompetencją, któraż wynikała z jej zaangażowania w ni mniej ni więcej we własną pracę. Otóż latając pomiędzy paniami jeden i dwa, rzuciłam w przelocie okiem na tablicę ogłoszeń, a tam o dziwo ogłoszenie o pracy. Sprzedawcy. Takie dziwo w UP. Więc udałam się byłam do pani nr trzy po bliższe informacje jak i również skierowanie, bo ekhem ekhm karierę jak sprzedawca mam długą, jak rolka do doopnego papieru. Pani zajrzała do komputera, stwierdziła oczywistą oczywistość, po czym zwróciła się do swej koleżanki celem kontynuowania prywatnej rozmowy, którą to rozmowę jakże niegrzecznie z mojej strony im przerwałam. Wzorem Mariolki  zawołałam do pani hellou i zdziwioną, że takie rzeczy jak chęć podjęcia pracy się zdarzają, zmusiłam do wystawienia skierowania. Po czym dzisiaj okazało się, że jest ono nieaktualne od zeszłego tygodnia.No.
Wtorek: na dziś była wyznaczona sprawa o przymusowe leczenie dla niemęża.
Dodajmy, że wniosek o to leczenie złożyłam w lutym tego roku, ale nie będę drobiazgowa. Niemąż nie stawił się sądzie, co jest oczywistą oczywistością.
Ja natomiast z rozdziawem paszczy aż do teraz, wysłuchałam co następuje:
1. Nie każdy alkoholik kwalifikuje się do przymusowego leczenia!
2. Żeby było orzeczenie o tym przymusie, delikwent musi spełniać klika różnych przesłanek-mogą byś do wyboru. Niemąż moim zdaniem spełniał trzy: nadużywa, uchyla się od pracy, niszczy więzy rodzinne. Zdaniem sądu ostatnia z wymienionych nie zachodzi albowiem więzy zostały całkowicie zerwane rozwodem. Wynika z tego, że jako nieżona nie łapię się na niszczenie, co nijak ma się do przepisów, które wyraźnie mówią, że zgłosić  może każdy, nawet krewny-i-znajomy-królika, więc konkubina też, z którą to konkubiną delikwent przecież tworzy związek. Znaczy więzy. Z nieżoną jak widać nie tworzy.
3. Przymusowe leczenie to nie zabawa, to jest odbieranie wolności drugiemu człowiekowi, takie przymusowe leczenie. I w tym miejscu uprzejmie proszę szanownych czytaczy o przypomnienie sobie informacji pani z MOPS.
 Został wyznaczony kolejny termin, nakaz doprowadzania niemęża, sprawdzenie czy były interwencje policji (były, były Reksinek dobrze je pamięta he he) i tyle w temacie przymusowego leczenia odwykowego. Które to przymusowe leczenie praktycznie nie istnieje.

Do piątku nie idę do miasta, bo mnie znów jaka denerwująca głupota spotka.

Acha! Nękany telefonicznie personel pracowni RTG po tym jak mu oznajmiłam (temu personelowi), że jest nękany, zaśmiał się dźwięcznie i oznajmił, że "oni robią ich w balona" , nie precyzując kim są ci "oni" i kazał dzwonić w czwartek.
Mi udało się uzyskać pozycję wyprostowaną, nogi też już są na miejscu-znaczy będę żyć. Pomimo braku zdjęcia :-))).


4 komentarze:

  1. Komentarz, wysoce elokwentny, ciśnie mi się na usta: Ja pier....!!!
    Kobieto, Tobie się powinno pomnik za życia postawić! Jak Ty to wytrzymujesz wszystko, to ja nie wiem... Ale silna z Ciebie babka, stajesz się moją inspiracją :))

    OdpowiedzUsuń
  2. :-))).
    Eeeee pomnik nie. Jak się z niego spada, siedzonko mocno boli.Eddie wytrzymuję, bo póki co nie mam innego wyjścia. Chciałam wrócić do domu, ale komornicy, zajęcia i te klimaty spowodowały, że tego nie zrobiłam. I miałam przecież załamanie w maju. Brrr więcej nie chcę.
    W tej chwili najbardziej przeraża mnie bezmyślność ustawodawcy i tworzenie fikcji. To skandal. Co z tego, że sprawa się odbędzie kiedy nic z niej może nie wyniknąć? W takiej Germanii np. jak wezmą delikwenta na leczenie ( i bez sądu), to nie ma zmiłuj. Odsiedzi swoje do końca. Czy skorzysta z tego to już inna sprawa. Ale takie odsiedzenie znacznie zwiększa szanse.
    I nie inspiruj się mną za bardzo. No :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieta z żelaza. Szapo ba (nie wiem, jak sie to po fransusku pisze...) :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko nie z żelaza tylko z krwi i kości. ja po prostu nie mam innego wyjścia jak trzymać pion. W życiu nie myślałam, że mnie spotka coś, co z daleka pachnie patologią i że zasilę szeregi kobiet zdołowanych piciem bliskiej osoby. A przy okazji zbieram wiedzę dziwaczną, taką ze świata równoległego, bo nie wierzę że takie coś może się dziać tu i teraz ;-).

      Usuń