niedziela, 26 października 2014

Ministerstwo Głupich Kroków czyli fotka z ortopedą

Ponad miesięczny stalking pracowni RTG przyniósł w końcu efekty-pracownia otworzyła swe podwoje dla zwiedzających.
 Stosując się do zaleconych wcześniej działań mających na celu wykonanie  śliczniuśniej fototografii mego kręgosłupa, podjęłam stosowne czynności-a to przez dni kilka dieta lekko strawna, a to ostatni lekki posiłek najpóźniej o 16 w dniu poprzedzającym, a to zażycie czopka po spożyciu owego obiadu, bądź też eksjuzemła poranne oczyszczenie jako warunek konieczny dla prawidłowości fotki. Znajac swój organizm całą noc  przygotowywałam go do pstryknięcia :-))).
Zdjęcia kręgosłupa wykonywane być miały w godzinach 7.30-10. Miały.
 W poczekalni działy się dantejskie sceny. Zwarte tłumy szarżowały na drzwi kabiny nr 3, którymi szczęśliwcy dostawali się do lekko mrocznego wnętrza pracowni RTG.
Zgodnie z zaleceniem derekcji szpitala personel zobowiązan był do oszczędzania aparatu "leżącego". W praktyce wyglądało to tak, że jedna pani wychodziła i wołała:
"10 stojących", albo "10 leżących" tworząc przy okazji listy kolejkowe. Po czym wychodziła inna pani i krzyczała całkiem coś innego.
Ci młodsi i sprawniejsi dostali się w miarę szybko, starsi i bardziej albo raczej mniej chodliwi załapali się na później.
Ja w końcu w akcie desperacji stanęłam pod drzwiami, gotowa chwycić za fartuch wychodzącą i krzyczącą panią, kiedy wyszła jeszcze inna i zaczęła brać po numerkach.
Weszłam o 13.Tyle godzin na głodnego i BEZ KAWY. BEZ KAWY!!!!.Ale ok. Uśmiechnięty w prawą stronę kręgosłup wyszedł nadzwyczaj czytelnie. Po tygodniu otrzyamałam wynik, z którego wynikło skrzywienie prawostronne, zwyrodnienie, zwężenie i jakieś tam narośla. Nic do operacji na szczęście, tylko upierdliwe mocno.
Poleciałam (he, he) do lekarza po skierowanie do fachowca i tu cud nad cudy-wizyta za dwa tygodnie... Dziwnie szybko nieprawdaż.
 WIZYTA U ORTOPEDY
Weszłam ci ja do dochtora a tam panie dziecek młody jakowyś siedzi w ubranku całkiem nie lekarskim.
Pomyślałam że ubranko nie ważne, ważne że dyplom ma, bo inaczej by nie siedział za biureczkiem. Chyba.
Po małym zamieszaniu, że niby karty nie ma (chociaż jak wół była) wiedziałam, że będzie zabawnie.
Dialog:
-z czym pani przyszła (jabłka po złotewce mam, bo emabargo jest i trza być tym no patriotą)
-z kręgosłupem doktorze
-z dolnym czy górnym?
-z dolnym doktorze
-pani pokaże, co tam pani ma (nie za szybko? Może najpierw gra wstępna?)
Pani wyciąga płytkę (a jakże na płycie mam, se moge oglądać) z opisem i wręcza doktorowi.
-pani Edyto (rzecze doktor i teraz uwaga będzie złota myśl) a więc pani Edyto ma pani chory kręgosłup( doprawdy mam?) i chory mieć pani będzie.
-??????
-tak pani Edyto. I nie zrobimy rezonansu, bo do operacji się pani nie nadaje (jakie to szczęście), a taki rezonans pani Edyto wykazałby tylko jakieś dodatkowe dyskopatie. Musi pani znaleźć najwygodniejszą pozycję dla siebie (lewoskrętnie aktualnie) i tak sobie chodzić
No rzeczywiście po co więcej badań-jeszcze by trzeba było zacząć leczyć. Albo coś.
-musi pani brać leki rozkurczowe na kręgosłup i jakby co, ciepłe okłady
-leki rozkurczowe na kręgosłup???
-tak na kręgosłup (tu padła nazwa i obietnica recepty).Tu ma pani ulotkę, proszę się z nią zapoznać i stosować.
Lekarz wręcza mi ulotkę, jeden rzut oka na nią i z trudem powstrzymuję wybuch śmiechu-też nie mam gdzie mieć durnych skojarzeń.
-to wszystko pani Edyto.
-a recepta doktorze?
-tu ma pani kartkę to lekarza rodzinnego, on pani wypisze.
No paczcie państwo jaki ten dochtor mądry.
Było jeszcze o zabobonach, kiedy powiedziałam o trzykrotnym ataku":korzonków" jako forpoczty obecnych wydarzeń, ale to juz mały pikuś :-))
A tu prosz bardzo jedno z zaleceń, które wywołało moją dziką radość:-)))
Zdjęcie po lewej jest prawidłową postawa z jaka należy podnosić ciężar, już widzę jak przykucam do wiaderka, kolanka robią mi chrrrup i zostaję w takiej pozycji na wiekiwiekufament.



I skojarzenie z Ministerstwem Głupich Kroków. Dobrze że lubię Monthy Pythona, bo właśnie tak wyglądam przy wykonywaniu swoich aktualnych czynności zawodowych stosownie do zaleceń z ulotki  :-))). Prawda że uderzające podobieństwo? :-)))





9 komentarzy:

  1. Edytko, ja też dziś byłam u 3 ortopedy z kolankiem. I mam 2 głosy przeciw 1. Dwaj twierdzili: uszkodzenie łąkotki, artroskopia potrzebna, a trzeci mówi - to chrząstka zwyrodniała, wystarczą zastrzyki w kolano.
    Ale to się nijak ma do porady lekarskiej, która dostałaś w renomowanej placówce medycznej (tzn. potwierdzającej fachowość osób przyjmujących pacjentów, chyba że był to lekarz samozwańczy?. Taką jenteligentną poradę i sama mogłabym Ci dać. Ręce opadają, na szczęście nogi nie (jak u Monthy)... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko ta renomowana placówka to Szpital Powiatowy. Kiedy tu przyjechałam i słyszałam, co ludzie o tym szpitalu mówią, brałam to za miejskie legendy. Cóż czas zmienił moje nastawienie do tematu. Oczywiście i tu są wspaniali lekarze, tym niemniej jednak...

      Usuń
    2. I może idź do czwartego? Ja tak z dzieckiem robiłam jak mu okulary "piątki" na siłę wypisywali.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Opis - mistrzostwo świata, a reszty nie skomentuję, bo nie chce mi się denerwować. Naprawdę nie wypisał ci recepty??? Ja bym nie wyszła bez niej. Wrrrrrrrr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosianko ma w ... nosie jego receptę, bo nie ufam mu. Mój lekarz rodzinny powiedział mi wcześniej to samo, ale wypchnął mnie do "specjalisty". Nie wiem po co, bo mu ostatnio powiedziałam, żeby zrobił specjalizacje z ginekologii i dentystyki :-))). I wtedy będę mieć kompleksową obsługę-on wypisze co potrzeba i wiem, że zadziała:-)))

      Usuń
  3. Rozbawiłaś mnie do łez swoim postem, a podsumowanie z Ministerstwem Głupich Kroków to już prawdziwy majstersztyk.
    Tylko dla ludzi chorych, którzy korzystają z usług takiej "chorej" Służby Zdrowia to nie śmiech, a powód do łez. Nie bez powodu ktoś powiedział-"żeby się leczyć, trzeba mieć zdrowie".
    Dużo zdrowia życzę.
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu miałam skojarzenie z Ministerstwem, powstrzymałam śmiech, bo dało się zauważyć, że dochtorkowi brak poczucia humoru:-))).
      Dziękuję za życzenia :-)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Jezuuuu ale się uśmiałam:)))))))
    Skojarzenie z moim ulubionym Monthym idealne:)
    U mnie w pracy kumpela zawiesiła na takiej bocznej tablicy dwa wydrukowane kroki z M.P
    Ale te obrazki z zaleceniami mnie powaliy....:))))))))są jeszcze lepsze.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety miewam takie skojarzenia zupełnie w niewłaściwych momentach. A Montego kocham nad życie... :-)))

      Usuń