niedziela, 5 lipca 2015

Święto Renu

Mój Sister powraca do zdrowia, to i mnie humor zaczął dopisywać:-))

W związku ze związkiem udałam się byłam w celach rozrywkowych do Rudesheim am Rhein bo skoro święto Renu to i Rudesheim musi nad nim leżeć he he. Cel rozrywkowy to moja ukochana dziecięca rozrywka czyli pokaz sztucznych ogni. Jak tak pokaz wygląda-każdy wie. Ja poczułam się z lekka rozczarowana...
W okolicy jest mnóstwo zamków. Zamki te nieodmiennie budzą mój podziw. Bardzo chciałabym Wam je pokazać, ale niestety niestety brak mi aparatu fotograficznego a z telefonu to po kwiatkach było widać, jak zdjęcia wychodzą. Ale do brzegu, bo skoro rzeka i to i brzeg musi być:-)).  Ruch na Renie został wstrzymany.Piszę ruch-bo Ren jest wodną autostradą, po której w te i nazad jak rok długi (pięć miesięcy póki co) pływają statki i barki oraz promy przeprawowe.
 Przeszedł mnie pierwszy dreszcz, kiedy w jednym miejscu zaczęły zbierać się przepięknie oświetlone statki pasażerskie. Cumowały jeden przy drugim, precyzyjnie ustawiając się w wybranych miejscach. Pomyślałam, że zaraz wydarzy się coś pięknego, coś co mnie olśni i zachwyci na wieki wiekuf ament, szczególnie że całe miasto było wypchane po brzegi germańskimi turystami, którzy specjalnie na ten pokaz przyjechali. Pierwsze race wystrzeliły z wież zamkowych. Postrzelały sobie mizernie i koniec. Następnie absolutnie bez żadnego planu, ładu oraz składu postrzelały sobie spod pomnika Germanii. Zrobiły sobie 10-minutowe bum bum. i koniec. Pomna doświadczeń wrocławskich czekałam na finał. I się nie doczekałam. Ludzie zaczęli się rozchodzić, pasażerowie opuszczać statki, koniec imprezy. Wtedy właśnie po drugiej stronie rzeki w Bingen poleciały race. No pomyślałam sobie. W końcu. Ludzkość zawróciła... Tyle że nie wiem po co. Parę razy postrzelało i tym razem definitywnie był koniec. Nie wiem czy tubylcom pokaz się podobał. Pewnie tak skoro nagrywali filmiki. Problem polega na tym, że taki pokaz to ja widziałam w malutkiej Ostrowi na sylwestra. Miasto nie za bogate, to i pokaz skromniutki. Ale tu?
Marudzę, bo mam we wspomnieniach czerwcowy pokaz sztucznych ogni we Wrocławiu.
Nie wiem jak było przez ostatnie lata, ale co roku zanim wyjechałam to było przedstawienie na które czekałam cały rok. Najpierw tak z 15 minut rozgrzewki z jakaś muzyką w tle, a potem...Potem przepiękne przedstawienie. Perfekcyjnie dobrane do jakiejś muzyki typu klasyka czy elektronika (bo co roku podkład muzyczny był inny) sekwencje wystrzałów. Wrocławskie niebo nad Ostrowem Tumskim rozświetlały gwiazdy, palmy, trawy, kolorowe punkty... Muzyka zmieniała się, zwalniała, wystrzeliwane race łagodnie zmierzały ku końcowi pokazu... Zawsze pozostawał we mnie niedosyt i oczekiwanie na następny rok, na kolejne widowisko. Tu nic takiego nie było. Być może w październiku na Loreley, być może na Dzień Zjednoczenia będzie coś lepiej, tak więc tylko te statki na początku wzbudziły mój podziw, cała reszta ... Jak kto nie był we Wrocławiu, to mogło się podobać, ja byłam i widziałam nie raz, to marudzę. Kolejny raz kiedy Polska górą :-))

2 komentarze:

  1. Z tego co napisałaś wynika, że Polak potrafi i nie powinien mieć żadnych kompleksów.
    Cieszę się, że Twoja siostra wraca do zdrowia.
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu Siostry oraz swoim własnym. Jak też za to co napisałaś w poprzednim nieopublikowanym komentarzu.To trudne jak bliscy chorują. Przykro mi z powodu Twojej jednej Siostry, a cieszę się z powodu drugiej. Dziewczyny górą, bo jak nie one to kto? Dziękuję za ciepłe słowa.

      W kwestii kompleksów-generalnie nie powinniśmy mieć, ale... Ciemna strona to chamskie zachowanie wynikające z braku kompleksów, które opiszę następnym razem.

      Pozdrawiam
      Edyta

      Usuń