wtorek, 1 grudnia 2015

Zaległości-o spotkaniu Poduszki z Sindbadem niekoniecznie Żeglarzem

Poduszka opuściwszy rezydencję z kartonu, udała się w towarzystwie Podróżnego Kocyka do wielkiej aglomeracji na spotkanie z Sindbadem Autobusiarzem. Poduszka rozbestwiona kartonową przestrzenią swojej pierwszej  rezydencji, naopowiadała głupot Podróżnemu Kocykowi jak to im miło będzie i wygodnie, kiedy już spotkają się z Sindbadem Autobusiarzem. Po przybyciu na miejsce zbiórki zdumiona Poduszka ujrzała kłęby gryzącego dymu wydobywające się z tylnych otworów Sindbada. Stłumiwszy w sobie okrzyk zgrozy jednocześnie przymuszając mamroczący pod nosem Kocyk do zamknięcia kocykowej paszczy, Poduszka podeszła z pytaniem o kierunek do pracownika Sindbada. Ku jej uldze nie był to jej Sindbad, bo ten jechał całkiem w całkiem inne miejsce. Czas płynął, planowana godzina odjazdu dawno minęła, Sindbad Autobusiarz nr 1 wciąż i nieustająco produkował kłęby gryzącego dymu (Poduszka była ciekawa kiedy odpowiednie służby zaczną interweniować), kiedy na przystanek przeznaczony dla JEDNEGO Sindbada, podjechał następny-niestety wciąż nie ten, na którego czekała Poduszka. Teraz już dwa Sindbady stały w centrum miasta i dymiły niemiłosiernie.
Zaczadzony Kocyk ironicznie dogadywał Poduszce w kwestii jej oceny tego co miłe, a zdegustowana Poduszka gryzła palce na myśl, że może pomyliła godziny albo co się stało innego i nie pojedzie, a przecież choćby się waliło i paliło, ona musiała dziś wyjechać. Jednakowoż każda udręka ma swój kres i po prawie 40-minutowym nerwowym oczekiwaniu na przystanek dla JEDNEGO Sindbada, na którym jak wiemy  stały już dwa, wjechał trzeci już właściwy. Jako że trzeci Sindbad również dymił okrutnie, to przez chwilę zrobiło się jak w Krakowie podczas smoka, o którym Poduszka czytała w internecie. Roztworzyły się drzwi, następnie uniosły klapy luków bagażowych i bardzo niewyraźne zmazy objuczone torbami, udały się do Sindbadów jeden i dwa, które jak się okazało były skomunikowane z Sindbadem trzy i na niego oczekiwały. Dlaczego w kłębach dymu, tego Poduszka już się nie dowiedziała. When the smoke is going down nieprawdaż, rozpoczął się załadunek. Poduszka wraz z Kocykiem otrzymali od pilotki nr siedzenia 33 i polecenie udania się wraz z bagażami na lewą stronę autokaru. Po wyjaśnieniu drobnej nieścisłości w postaci trzech innych osób którym przedzielono siedzenie nr 33, Poduszka z Kocykiem zostali przegonieniu przez kierowcę na prawą stronę autokaru wprost pod pędzące samochody. Szczęśliwe nikomu nic się nie stało, bagaże zostały sprawnie zapakowane do luku, niektóre na dodatek były ważone, szczególnie te które na oko wydawały się kierowcy ciężkie, w celu uiszczenia dodatkowej opłaty, przy czym kierowca okiem nie ważył, tylko taką wagą, co to na haczyk się zaczepia i podnosi do góry ( nie pamiętam jak ta waga się nazywa). Poduszka nie odpuściła sobie widoku pracowitego kierowcy, co to giął się pod ciężarem niektórych waliz, bohatersko podnoszonych jedną ręką do góry i na dodatek lekko dyndających. Kocyk cofnął swe wcześniejsze wypowiedzi i ramię w ramię z Poduszką czekali na to co nieuniknione. Nieuniknionym była olbrzymia plastikowa biała waliza rozmiarów małej szafy, którą to walizę próbowano zważyć na dyndającej wadze. Kierowca dźwignął raz i nic, dwa i nic, trzy-waliza lekko drgnęła, majtnęła się na boki i co było właśnie nieuniknione-majtnęła kierowcą. Kierowca z byka zaatakował Sindbada, potrząsnął głową i zaniechał ważenia. Dopłaty też nie wziął.
Poduszka wraz z Kocykiem wdrapali się po schodach i usiadłwszy na swoim miejscu nr 34 już bez dodatkowych osób, zaczęli oczekiwanie na ŚwietnieZorganizowanąPilotkę w celu uiszczenia opłaty za przejazd...
                                   

                                                                                                             CDN...


6 komentarzy:

  1. No pięknie się zaczyna..........hi, hi........ czekam na CDN.
    Pozdrawiam.
    regian

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale jajca... Prawie jak na stanowisku Ryanaira :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No i cytat ze scorpionsowej balladki,bardzo utrafion do zaistnialych warunków.:-)
    Edziu,aleś się długo nie odzywała,buziaki i czekamy na c.d
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he wiedziałam, że rozpoznasz :D. I się będę częściej odzywać:*

      Usuń