środa, 22 czerwca 2016

Asertywność w praktyce czyli hurtowa odpowiedź na komentarze

Dziewczyny jesteście kochane, że mnie tak bronicie:-).
Niemniej jednak komentarz Anonimowej Iwony zrozumiałam jako sarkazm i ironię czyli nie chwal się sukcesami, bo najlepiej jest jak ci się źle wiedzie. Że narzekasz na chłopa? Nie narzekaj, bo inne mają gorzej albo o zgroza nie mają chłopa wcale. To nie był atak tylko sarkastyczna dobra rada. Moim zdaniem:-). Tak na marginesie Anonimowa Iwono skąd wiesz, że raz na dwa tygodnie chodzę na kawę i ciacho za całe 4,60 w miejscowej cukierni? No skąd? :-)))

W kwestii moich znajomych-można ich podzielić na trzy grupy:
1. ci którzy zazdroszczą kasy i życia na emigracji
2. jak napisała Głodny Owoc-ci którym byłam do czegoś potrzebna
3. tacy dla których moje sukcesiki są niewygodne, bo kiedy mi było źle, mogli sobie myśleć, że im jest lepiej, a teraz co?

Tzw. normalny człowiek nie potrzebuje nauk o asertywności, ponieważ ją ma i stosuje niejako automatycznie. Wyznacza granice w kontaktach z innymi ludźmi zupełnie nieświadomie i nie pozwala się krzywdzić. Osoby w jakiś sposób zaburzone muszą się tego nauczyć. To trudne do zrozumienia, niemniej jednak tak jest. Muszą nauczyć, że niepowodzenie nie jest porażką, że mają prawo do radości i nie będą za to ukarane. Że jeśli jakiś plan zawali się, trudno trzeba wymyślić inny.
I jedno z najtrudniejszych dla mnie zadań-nie projektować przyszłości, nie wymyślać czarnych scenariuszy, po prostu żyć.
Osoby współuzależnione uwielbiają być potrzebne i są łase na pochwały, zaś krytyka wpędza je w czarną dziurę. I tu dochodzimy do punktu nr 2-kiedy przyszłam na terapię, słyszałam od terapeutki i dziewczyn, że jest silna. Jakie silna-ja tylko sprawiam takie wrażenie! Stopniowo maleńkimi kroczkami zaczynałam wierzyć w to, że może to prawda i szybciutko dałam się w manewrować  w rolę podpory, czyli bycia potrzebną i krytyki nie słyszałam żadnej. Wyjechałam, zatem stałam się zbędna-trzeba zawisnąć na kimś innym. Jednak dla mnie wyjazd był najlepszą z możliwych rzeczy jakie mogły mi się przytrafić. Dla przykładu-byliśmy w zeszłym roku na spotkaniu AA i tam usłyszałam, jakie to niemąż ma szczęście, że cały czas ma wsparcie. Mignęła mi w głowie myśl jaka to jestem fantastyczna i wogle, wogle, za chwilę włączyło się zdrowe myślenie pt. noszkarwasztwasz a mnie kto takie wsparcie dawał? Właśnie tak to działa u osoby współuzależnionej-musi się bardzo pilnować, żeby nie wrócić w utarte koleiny.
I punkt 3-były takie osoby w moim życiu, które wręcz syciły się moimi niepowodzeniami. Same dzięki temu mogły czuć się lepiej. I nagle ja przestaję robić za ofiarę losu, to dawaj deptać po mnie, niech nie ma takiego humorku dobrego, niech wraca tam gdzie była.
I tego mnie nauczyła Ewa-że będą ludzie, którym bardzo oj bardzo nie będą podobać się zmiany, które we mnie zachodzą,m że będą próbowali zmusić mnie do dawnych zachowań. Jak im się to nie uda, to albo zrozumieją, że tak jest ok, albo odejdą. I myślę sobie, że w tej całej sytuacji oni po prostu odeszli. Co zasadniczo jest z korzyścią dla mnie, bo lepiej nie mieć nic, niż mieć byle co.
A teraz Państwo pozwolo , że udam się dokonać ablucjów przed pracowych w umywalce, albowiem azaliż i ponieważ hydraulik zabronił używać prysznica do jutra rano. Aktualnie to jest prawdziwy dramat;-)
Do napisania się z Państwem:-)




9 komentarzy:

  1. Ty sie ciesz ze umywalkie masz, bo niektorzy to tylko w jeziorze... jeśli w ogóle :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam jeziora:(.
      Za to mam Ren i to w nadmiarze-myślisz, że wystarczy? :-))))). Ja bardzo przepraszam, ale muszem dwa razy dziennie:-)

      Usuń
  2. Czytając ten i poprzednie posty na myśl przyszła mi bajka o wróbelku, pewnie ją znasz, a jak nie znasz odszukaj ją w Internecie (są różne wersje z morałami), a później przypomniał mi się stary dowcip: Kowalska to ma szczęście, ma męża, kochanka i jeszcze ją zgwałcili.....
    Pozdrawiam.
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chromolę mieć takie szczęście...Ludzkość to jednak ma pomysły. A o wróbelku to znam tylko wierszyk Gałczyńskiego i o wróbelku Elemelku :-)

      Usuń
  3. polecam dwa czarodziejskie zdania, potrzebowałam aż pięciu lat, by się ich nauczyć i stosować w praktyce.
    pierwsze - pocałujcie się w dupę, i drugie subtelniejsze - walcie się na ryj paskudny. Dobrze będzie, jeśli tego nie opublikujesz ale rób co chcesz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe zniosłaś moderację :D

      Usuń
    2. Zniosłam dość dawno he he, a te dwa zdanka wezmę jako zdania afirmacyjne do codziennego powtarzania. Ekhem ekhem ładne są...:-))))

      Usuń
  4. Miałam się już tu się nie odzywać ale Twoje- azaliż- mnie ujęło -to ulubione słowo mojej córki.A ta kawa...to proste-ale chyba nie na dzisiaj.Nie,nie mieszkam obok Ciebie:) mieszkam w środkowej Polsce:)
    Sarkastyczna Iwona nie Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze albowiem i ponieważ w komplecie :-))). I co nie dzisiaj?

      Usuń