sobota, 6 sierpnia 2016

Śmieciowy problem

Może Wy coś wymyślicie, bo ja dziś wymiękłam:(
Od mniej więcej dwóch miesięcy mieszka w moim domu syryjska rodzina. Ja rozumiem, że w Syrii śmieci się nie segreguje, rozumiem też, że oni po germańsku nie rozumieją, bo sama tak mam. Nasza wynajmująca ma w nosie wszelkie problemy z nimi, bo jak powiedziała niemężowi pieniądze za czynsz nie śmierdzą, szczególnie te z socjalu, bo to on za nich płaci i dlatego wynajęła im mieszkanie. Z całą resztą radźcie sobie sami. Póki co są to cisi i niekłopotliwi ludzie, z tym że mają problem śmieciowy. Zaczęło sie od kubełka z bio. Niemąż zobaczył w nim plastikowe tubki po silikonie. Jako że późny wieczór to był, zawiązałam mu kłapiący dziób, coby spać dał, a rano wzięłam w dłoń żółte worki i zeszłam na dół. Zapukałam do drzwi, otworzyła mi żona w chustce, zapytałam czy ona po germańsku tego tam, ale nie-męża zawołała, co to po germańsku też nie bardzo, ale więcej niż ona. Przywitałam się grzecznie i dałam mu żółte worki. Zdziwił się cokolwiek, bu mu ludzi różne rzeczy dajo, ale żółte worki to nikt.
Rzekłam, że to worek śmieciowy na plastiki i zawlekłam go do śmietnika. Wyciągnęłam brązowy kubełek, pokazałam palcem, że to plastikowe do żółtego worka, a tu... i w tym momencie pan radośnie zakrzyknął "essen" czyli jedzenie. Z lekka ogłuszona kiwnęłam głową, bo skoro wie, to po jakie licho pchał te tuby po silikonie budowlanym gdzie nie trzeba? Chyba że żrą ten silikon i cała reszta jest bio, a ja o tym nie wiem. Po czym wskazując kubełki prawidłowo określił, co w którym ma być.Ucieszona, że problem tak szybko mam z głowy, wróciłam do domu, jednakże po głowie  wciąż tłukła mi się się myśl, że z szarym kubełkiem może być problem, bo pan określił jego zawartość na "wszystko". Minęło kilka dni i wydawało się, że sytuacja została opanowana. Nie na długo jednak, bo panu popirtoliły sie kubełki i na na mój widok wskazywał jakiś i pytał o zawartość. No niestety za każdym razem się mylił, jednakowoż jak już na wstępie napisałam, pewne rzeczy rozumiem-cierpliwe go poprawiałam. W zeszłą sobotę oddając się nielubianej rozrywce w postaci sprzątania klatki schodowej, zobaczyłam, że do kontenerka od papieru wkłada plastikowe opakowania po zabawkach. Znów poleciałam na dół, znów pokazałam gdzie trzeba to wyrzucić czyli, że do żółtego worka. Pan przeprosił, a ja w poniedziałek dorwałam pracującego ze mną Syryjczyka i poprosiłam o sporządzenie listy co i gdzie wyrzucać, pełna nierozumnej nadziei, że moi sąsiedzi potrafią czytać, bo wielu z nich, to niestety.analfabeci. Kolega stwierdził, że on nie napisze, bo sam dobrze nie wie, odpuściłam sobie zatychanie, podyktowałam co trzeba i po powrocie z pracy kartkę zapisaną robaczkami, zaniosłam sąsiadowi. Na szczęście czytać potrafi i aż mu się twarz uśmiechnęła, że ktoś tak bardzo postarał się dla niego i że on już teraz rozumie co i jak. Mnie jednakowoż głupie przeczucie nie odpuszczało, bo znów coś za łatwo poszło i dziś rano głupie przeczucie w postaci kłapiącego dziobem niemęża, oznajmiło że w szarym kubełku ze "wszystkim" znajduje się a jakże żółty worek z plastikami chyba w charakterze wisienki na torcie i na nic innego nie ma już miejsca. Więc wymiękłam, bo jak  wytłumaczyć, że "wszystko" nie dotyczy plastików, a żółtego worka nie wpycha się do żadnego kontenerka, ino trzymie osobno? Bo ja już nie mam pomysłu...


Pomyślicie pewnie że się czepiam. Niestety jeśli panowie śmieciarkowie podczas odbioru śmieci zobaczą, że w kontenerku znajduje się nie to , co powinno być-nie odbiorą go i zostawią do przesortowania. Jeśli zaś nie zauważą, to w sortowni dość precyzyjnie potrafią określić skąd dane śmieci zostały odebrane i wystawią mandat. Oczywiście nie po pierwszym razie, tylko po kilku. Oni nie zapłacą, bo z czego, sąsiadka z dołu też nie, bo ona samodzielnie już śmieci nie produkuje, zostaniemy tylko my. A niby dlaczego mam za kogoś płacić? A że mandat przyjdzie, to pewne na 100%, o czym boleśnie przekonali sie nasi rodacy, co to mówili "żebyleniemiecniebedzieichuczyćjakśmiecisortować", po czym teraz sortują aż miło i na dodatek innych przestrzegają.

15 komentarzy:

  1. A może mają jakiegoś opiekuna z socjalu i ta osoba się zajmie edukacją śmieciową?
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zlituj się jaki opiekun? Przy podpisaniu umowy powiedzieli im co i jak, dlatego na początku wiedział.

      Usuń
  2. Niedaleko nas jest osiedle pelne roznych takich i nie sa to wcale najnowsi uchodzcy, niegramotni w mowie i pismie, zyja tam dlugo i gadajo po giestapowsku az milo. Ale... maja generalnie w dupue sortowanie, nie i juz. A calego osiedla nie ukarza grzywna, zreszta wiekszosc z tych tam to socjale, wiec skad maja brac na mandaty? Smieciarze chyba juz zrezygnowali z pozostawiania niesortowanych smieci, bo jak kubly pelne, to oni klada obok i cale osiedle jest w latajacych smieciach. Na te dzicz nie ma sposobu, a Niemcy dodatkowo sa tak poprawni politycznie, ze az dupa boli i nie zwroca tamtym ostrzej uwagi. Moze nie chca ujrzec wyciagnietego w swoim kierunku srodkowego palca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu odpowiem na Twój komentarz w nadtępnym poście, bo to o czym chcę napisać, mocno zahacza o problem dziczy.

      Usuń
  3. Anka ma uraz do uchodźców - szczególnie z Syrii. Dziwne bo sama kiedyś była taka sama. Nie można wszystkich wrzucać do jednego wora.Napisałaś że są cisi i spokojni a mają tylko problem śmieciowy - może faktycznie mają jakiegoś opiekuna w socjalu i pomoże rozwikłać ten problem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była uchodźcą z Syrii? He he żarcik. Rozumiem Ankę i pozwolisz, że w następnym poście napiszę dlaczego.

      Usuń
  4. Nie - uciekła z polski po stanie wojennym to chyba uchodźca ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Można domniemywać, że żywot w innej kulturze stwarza problemy egzystencji dnia codziennego. Ale co powiedzieć o osobach żyjących od urodzenia w naszym jakże pięknym kraju i mającym problem śmieciowy? Nie można zasłonić się nieznajomością języka. Z tego co wiem wszyscy w kamienicy czytaci i pisaci, a problem jest. I nie dotyczy to segregacji bo jako jedni z nielicznych w mieście nie sortujemy bo- "mam lepsze rzeczy do roboty niż segregowanie śmieci i wolę zapłacić więcej"- tylko wrzucania owych śmieci do kontenera. Nawet taki "wysiłek" jest dla niektórych zbyt wielki. Miasto naciska więc zapewne w przyszłym roku zostaniemy zmuszeni do nabycia kolorowych kontenerków i segregacji, i na samą myśl siódme poty mnie oblewają. Z tego to mianowicie powodu, że sama osobiście te walające się śmieci zbieram i wrzucam do kontenera i zapewne niektórzy sobie wyobrażają , że będę się też babrać w segregacji :-((. Darmowa fucha pod tytułem "przewodnicząca wspólnoty" dla niektórych jest równoznaczna z byciem dozorcą, sprzątaczką i co tam komu do głowy przyjdzie. Oczywiście teoretycznie nie muszę robić tych różnych rzeczy ale durna jestem i szlag mnie trafia, więc robię. Tak więc podstawowa rada Sister, nie daj się wkręcić bo zostaniesz oficjalną sortowniczko/segregatorką ha ha. A tak ogólnie to, albo się kulturę osobistą ma, albo nie ma i miejsce pochodzenia jest bez znaczenia. Zawsze i wszędzie będą tacy co to będą oczekiwać, że ktoś za nich posprząta w każdej dziedzinie życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoi ekhm ekhm "przyzwoici" ludzie to jest buractwo w czystej postaci. Ja natomiast nie mam zamiaru ani płacić, ani sprzątać po kimś, więc "walczę".

      Usuń
  6. ja bym namalowała obrazki,takie jak w przedszkolu,włożyć w koszulki foliowe,i jedne dać do ręki a drugie nakleić przy pojemniku.Maja dzieci? czasami dzieci uczy się szybciej.
    Gocha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają. Już o tym myślałam, bo naprawdę mam dość:(

      Usuń
  7. Miałam trochę czasu i przeczytałam Twoje wpisy/jestem na Twoim blogu parę dni/od początku,tak 90 procent,bez czytania komentarzy,no trochę tego jest,nie chcę się użalać na Tobą czy pisać,że miałaś przechlapane dzieciństwo,mam prawie tyle samo lat...ale kurcze dlaczego Ty z tym niemężem jesteś to wymiękam,pisałaś,że to pieniądze ale...cholera,jak to jedyny powód to kijowo.
    Gocha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie-nie użalaj się, bo ten etap mam już dsleko za sobą. Czasem bywa mi źle, ale tak to chyba większość z nas ma. Pisanie bloga pomogło mi uporządkować niektóre sprawy-nie wszystkie, ale sporo. W kwestiu bycia z niemężem-pieniądze, bo przypominam, że spłacam nieswoje długi i nie widzę powodu szarpać się sama, pies-pracuję na zmiany i np kiedy mam pierwszą, musiałabym wstawać o 2 żeby z nim wyjść. Przerabiałam to już w zeszłym roku i jest bardzo ciężko. A niemąż jak jest trzeźwy nadaje się do ludzi. Bywa co prawda wkurzający, ale da się wytrzymać. A od czasu kiedy wielkie love zeszło mi z umysłu i nie robię za zakochaną idiotkę, to zasadniczo jest mi dobrze. On wie dlaczego z nim jestem, wie na jakich zasadach funkcjonujemy, wie czym dla niego jest nasz rozwód. A na terapii nauczyłam się, że czasem trzeba wybrać mniejsze zło, żeby potem było lepiej.

      Usuń
  8. Dzięki za odpowiedź,chociaż gdzieś mi smutno po niej.Wiem,życie Cię przeciągnęło,nie masz chęci ani czasu na myślenie o fajniejszym świecie ale ja mam nadzieję,że teraz jest trochę lepiej jak kiedyś- by kiedyś było naprawdę fajnie.
    Gocha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozwalam sobie myśleć o fajniejszym życiu, bo nic dobrego by z tego nie wynikło. Cel najbliższy to niemiecki i może lepsza praca, cel odległy taki mniej więcej na 5,6 lat to spłata długów. I uwierz-od bardzo wielu lat bywam bardzo często szczęśliwa. Tak dobrze jak mam teraz, chyba nigdy nie miałam. I dzięki terapii potrafię cieszyć się drobiazgami. Jest dobrze:-)

      Usuń