niedziela, 26 stycznia 2014

Za mało miała baba kłopotów, poszła do dentysty.

Jakiś czas temu ułamał mi się leczony kanałowo ząb. Naprawę wyceniono na plus/minus 400 zł(na NFZ) i założono tymczasowy opatrunek. I chodziłam tak sobie z tym opatrunkiem, chodziłam, zmieniałam co miesiąc, ząb wciąż dawał radę, choć kruszyć się zaczynał. Uzbrojona w wiedzę o kruszeniu oraz posiadając permanentny stan braku gotówki, po konsultacji z miłą panią stomatolog doszłyśmy do wspólnego wniosku, co by zęba usunąć, bo czas jego nadszedł był wielki. Pani stomatolog uzbrojona w różne straszne narzędzia, dłubała i dłubała, kruszyła, podważała i szarpała, aż w końcu bezradnie rozkładając ręce stwierdziła, że nie da rady zęba całkowicie usunąć, bo nie i już. Zrobił się kościozrost rzecz normalna po leczeniu kanałowym, i uprzejmie proszę won z mojego gabinetu do chirurga szczękowego doktora S. Uzbrojona w receptę na antybiotyk, ze spuchniętym dziobem poleciałam do doktora S, który z miłym uśmiechem na twarzy stwierdził, że owszem dokończy dzieło, ale za niebagatelną kwotę plus/minus 300 zł, bo on niestety ale tylko prywatnie.... Wróciłam do domu, za internet chwyciłam i dzwonić zaczęłam... I okazało się, że chirurga na NFZ u siebie nie znajdę. Najbliższy w Myszyńcu za Ostrołęką, albo w Łomży. Pojechać mogę, bo koszty dojazdu i tak dużo niższe niż wartość proponowanej usługi, ale miła pani stomatolog zapomniała o drobnym szczególe-skierowaniu. Więc znów lecieć do niej muszę.
I tak sobie myślę z połowicznie wyrwanym zębem w paszczy, czy miła pani stomatolog tak samo wyrywa zęby w swoim prywatnym gabinecie, czy też odsyła pacjentów do równie prywatnego doktora? Czy może to rodzaj kary za to, że prywatnie chodzić nie chciałam, więc teraz i tak pójdę i wywalę zachomikowaną kasę, wyciągając ją spod nogi gibającego się stołu, ukrytą tam dla niepoznaki?
Zagwozdka.

13 komentarzy:

  1. bardzo Ci współczuję
    kiedyś się zastanawiałam, jakim człowiekiem trzeba być, żeby tak grzebać w drugim człowieku, wbić nóż, szarpać kleszczami,
    i nie ma, że to w ramach pomocy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zastanawia bardziej jakim trzeba być, żeby rozbabrać i umyć raczki, bo się nie da i już. Tak właśnie powiedziała,Ech...

      Usuń
    2. Rozumiem,że Tobie zawsze wszystko idzie jak po maśle?

      Usuń
    3. Hmm z treści, które publikuję na tym blogu chyba jasno wynika, że mam pod górkę, a nie odwrotnie. Bardzo bym chciała, żeby choć troszkę było po masełku. Byłaby to miła odmiana :-)

      Usuń
  2. A mnie zastanawia skąd się w ludziach bierze tyle niechęci do lekarzy:)Czy naprawdę ciężko zrozumieć,że czasem trzeba pacjenta do specjalisty wysłać? Pozdrawiam- szarpiąca kleszczami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja lubię swoją panią doktor! Nie podoba mi sie jej podejście do tematu i tyle.Wielokrotnie namawiała mnie na przyjście do niej prywatnie, nie poszłam bo uważam, że nie po to płacę składki, żeby jeszcze dokładać do interesu, szczególnie że tych pieniędzy naprawdę nie mam. Gdybym miała to wolałabym naprawę niż rwanie.Wiem ,że czasem trzeba do specjalisty wysłać ale ze skierowaniem, a tego nie dostałam. I z tego tytułu jestem zła.

      Usuń
  3. Skierowania do chirurga stomatologa nie potrzeba,pewnie dlatego nie dostałaś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według NFZ trzeba. Jest to kontynuacja leczenia. Inaczej policzą jak za wizytę prywatną.

      Usuń
    2. Hmm, mówią że jednak nie trzeba. Zobaczymy na miejscu, jak już je znajdę:-(

      Usuń
  4. Faktycznie pod górkę. :( Komu to wiatr w oczy wieje? :(

    OdpowiedzUsuń
  5. O biedactwo, współczuję Ci! W sumie najrozsądniej byłoby sobie wybić tego zęba. A potem za jednym zamachem tej pani doktor, która wypuściła Cię ze swojego gabinetu z takim problemem i bez odpowiednich skierowań.

    Żeby ich wszystkich próchnica dopadła za twoje krzywdy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 6 prawą dolną ciężko wybić tak całkowicie-franca ma podwójne korzenie;-). Za próchnicze życzenia serdecznie dziękuję i traktuję je jako prezent urodzinowy :D

      Usuń