poniedziałek, 21 września 2015

"Sumienie" złodziejaszka

W arbajcie furt jak leci wszyscy dostają nożyki. Nożyki normalnie służą do przecinania twardej plastikowej taśmy, która cuzamenidokupy trzyma duże elementy i kartony od dwóch wzwyż na palecie oraz do odcinania nadlewek na częściach jeśli taki mus jest. Opcjonalnie mogą służyć do podcinania sobie żył z nadmiaru pracy, pamiętać należy o wymianie ostrza na nowe, co by za długo nie rezać (taki żarcik ponury). A ten nic nie znaczący fakt, że do tej pory nikt tego nie zrobił (nie rezał się), nie stanowi znaczącej przeszkody dla możliwości ;-). Ale ad rem.
Noże dla wszystkich są jednakowe. Jak kto zgubi albo popsuje taki nóż, leci do jednego z trzech kierowników i prosi o nowy. Jak się uprze, to poleci i każdego z osobna poprosi-też dostanie i będzie miał trzy i nikt, ale to nikt absolutnie tego nie sprawdzi, bo wydawanie tych nożyków nigdzie nie  jest odnotowywane. A że sama miałam już trzy takie przypadki, to wiem z autopsji jak to wygląda.
Więc kolegów/koleżanek z w/w okradać nie trzeba. Przy ostatnim czwartym wymogłam na naszym nowym kierowniku, żeby mi przyniósł kolejny, bo już mi wstyd było. Mój nowy nożyk liczył sobie jakieś dwa tygodnie. Jeszcze lśnił nowym błyszczącym plastikiem, jeszcze nalepka z moim numerem nie zdążyła się wytrzeć, jeszcze parę minut temu pracowałam z jego użyciem (w piątek to było). Odłożyłam swoje rzeczy ( klebeband (hre hre), metkownicę i nożyk) na dużym stole na placu prób, posprzątałam po sobie, poszłam pomóc innym, bo czas pracy dramatycznie się kurczył-znaczysie wochenende był tuż, tuż, zapakowałam karton i wróciłam po swoje rzeczy. No i prosz państwa brakowało nożyka. Ożeszkurwagonpełen (pomyślałam sobie) znów go gdzieś posiałam (po raz kolejny sobie pomyślałam), przyjdzie mi nosić swój domowy skoro pracowego upilnować nie mogę. Jednakowoż nie poddając się rozpaczy poleciałam go szukać. Pierwszym miejscem jakie sprawdziłam, było moim przedostatnim gdzie pracowałam. Na stoliku obok pracującego kolegi leżał jak byk nowiutki nożyk ze śladami świeżo zdartej nalepki, wysunęłam ostrze i majtało się jak moje, które wcześniej źle założyłam (normalnie trzymają się mocno), więc trzymając nożyk w dłoniach, zapytałam rzeczonego, czy nie widział gdzieś mojego?. Nie-odrzekł on z całom mocom i stanowczościom!. Wnerw mię ogarnął, bo za dłoń kradnącą go nie schwyciłam i odeszłam jak niepyszna. Dla pewności popytałam innych kolegów, czy nie widzieli zaginionego -niestety jak można było przypuszczać, nie widzieli.Zrobiło mi się przykro-okraść koleżankę, rodaczkę z takiego za przeproszeniem gó...na???? Łakomić się na coś, co jest łatwo dostępne?? Cóż przełknęłam żabę w gardle, dokończyłam co swoje i poszłam pakować dla odmiany siebie na popracy. Wtem słyszę okrzyki Edita, Edita, messer-się odwracam i widzę jak kolega Germanin pokazuje w kierunku kolegi rodaka (co to go za dłoń kradnącą nie schwyciłam). Wróciłam zatem na halę, podchodzę do kolegi rodaka, a ten mówiąc, że jakiś nożyk tu leży, oddaje mi ten ze świeżo obdartą nalepką. Popatrzyłam mu prosto w oczy i mówię, że to nie mój, bo ta nalepka zdarta, a on że pewnie mu (jemu) się w kieszeni starła! Gdyby się w kieszeni starła to nie byłoby śladów świeżego kleju jak mniemam. I nawet cholerze powieka nie drgnęła. No niby go to sumienie ruszyło i oddał, ale pewnie dlatego, że od razu szum zrobiłam. A opisana powyżej sytuacja stawia pod  sporym znakiem zapytania zaginięcie moich poprzednich nożyków. Lekcja z tego jest taka, że mus nosić wszystko przy sobie. I niesmak pozostał...

2 komentarze:

  1. Zrób modyfikację filmu Barei - nożyk na łańcuch i do tego bransoletka na rękę lub smycz na szyję.
    A może kolega po powrocie do Polski otworzy sklep wszystko po .......i będzie miał tylko nożyki w sprzedaży?
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś absolutnie genialna:D. Tak zrobię:D. A kolega niestety wciąż do tego sklepiku zbiera, bo od 15 lat tu jest, z tym że w tej firmie dopiero od dwóch-biedaczek za mało ich ma. Tych nożyków :D

      Usuń