poniedziałek, 14 grudnia 2015

Zaległości-o spotkaniu Poduszki z wiadomo kim-cześć III czyli powrót do domu

Poduszka już bez żadnych dodatkowych przeszkód pomijając wątpliwą atrakcję w postaci kilometrowej kolejki do wceta na CPN, któraż to kolejka spowodowana była zlotem baaaaaardzo dużej ilości Sindbadów na w/w CPN. Sindbady wucety wewnętrzne posiadają, co to im się światełko od razu zapala przy otwarciu drzwi, jednakowoż częste ostrzeżenia ŚZP co by za często z nich nie korzystać ajużtodrugietoboszbrońwcale jak i również rozbuchana wyobraźnia Poduszki na temat tego, co tam być może się znajdować, sprawiły że wizja normalnej  przyznajmy szczerze nawet czystej toalety na stałym gruncie była zbyt kusząca, by z niej z rezygnować. Toteż Poduszka nie zrezygnowała, swoje odstała, popatrzyła na rodaków w ilości hurtowej, której to ilości dawno nie widziała, posłuchała narodowych wrzasków typu "dziesieujuwpychaszjatustałem" i oddawszy co miała oddać, z uśmiechem na ustach przywitała ojczyznę.
Zostawiając dywagacje fizjologiczne na boku, Poduszka przyjrzała się kolejnej atrakcji o której zapomniała wczesnien napisać, mianowicie Poduszce ucharakteryzowanej na typ hiszpański w wieku zbliżonym co własnego (Poduszki oczywiście), co to na kruczoczarnych długich włosach spinkę w rozmiarach bez mała mantyli posiadała zdobną w "brylanty i inne kamienie śchlachetne" i któraż to drogę calutką gromkim głosem opowiadała kim to ona nie jest, jej nikt nie powie oraz na próby dyskretnego uciszania kulturalnie odpowiadała, że to hotel nie jest i jak kto chce spać, to niech se ten hotel wynajmie i na której Poduszka ćwiczyła sarkazm i ironię z racji braku innych rozrywek. Hiszpanka czuła, że jest obiektem kpin, jednakowoż jej prostactwo i chamstwo skutecznie blokowało podejrzenia, że coś może być na rzeczy i nakręcała się coraz bardziej. Pod koniec podróży wyjęła zestaw małej pacykary i narzuciła nowy tynk na poprzednią warstwę, oznajmiając przy tym, że musi się do ludzi przygotować, na co wrodzona uprzejmość naszej Poduszki zmuszona była powiedzieć, że nawet dwie fabryki farb i porcelany razem wzięte niewiele mogły by zdziałać, wywołując tym samym salwy śmiechu innych Poduszek. (ogarnij się kobieto, bo nigdy nie wrócisz). Jednak każda podróż ma swój kres i Poduszka szczęśliwie dojechała do miejsca przeznaczenia. Bez żalu pożegnała Sindbada Autobusiarza i gnąc się na ukochanych wrocławskich brukach przy ciągnięciu walizki, co to gibała się w te i nazad jako że bruki nad wyraz nierówne były, dotarła szczęśliwie do przystanku tramwaju nr 11 w kierunku na Oporów, który zawiózł ją do jej protoplasty.

POWRÓT DO DOMU

sie odbył prawie normalnie. Poduszka uznała, że w dniu 31. października tłoku w Sindbadzie Powrotnym wcale a wcale nie będzie albowiem azaliż i ponieważ ukochani rodacy stać będą na grobach swych bliskich w dniu następnym i Poduszka będzie mogła rozwalać się po siedzeniach jak jaka Pierzyna Wyprawna co najmniej. Niestety ukochani rodacy zawiedli i nie stali w dniu następnym, tylko w dniu odjazdu zapchali Sindbada na full. Dla odmiany znów mocno opóźniony Autobusiarz miał na swym pokładzie kompetentnego młodego człowieka, co to sprawnie poupychał Poduszki i ich bagaże na właściwe miejsca i prędko dał znak do odjazdu. Generalnie tak wszystko świetnie ogarniał, że na miejsce przeznaczenia dojechaliśmy półtorej godziny wcześniej, co było miłym prezentem od Sindbada, albowiem jeśli Poduszce wydawało się, że pierwszy Sindbad był niewygodny, to u Powrotnego nie bardzo wie jak nazwać "komfort" podróży. Dla przykładu:
Poduszka prawie wszystko ma za krótkie; jak już wiemy szyję, oraz ręce i nogi tudzież, bo jak wsiada do samochodu, to se musi fotel ma maksa przysunąć co by pedałów i kierownicy dosięgnąć, z tym że żeby wysiąść musi ten fotel odsunąć, bo inaczej się zakleszcza na stałe hre hre hre. Za to braki w długościach nadrabia na obwodach wszelakich. Hojnie bardzo nieprawdaż. Więc generalnie nie powinna mieć problemów sindbadowo-siedzeniowych. A jednak. Widząc obok zgiętą w pół sąsiadkę z kolanami bez mała pod brodą, w prostocie swej i nieświadomości pomyślała, że siedzenia z przodu są rozłożone. Grzecznie zatem poprosiła siedzące z przodu Poduszki z złożenie foteli z uwagi na absolutny brak miejsca. Te równie grzeczne jak nasza Poduszka zrozumiawszy sytuacje (albowiem miały z przodu taką samą), zaczęły mocować się z siedzeniami, które za nic nie chciały się złożyć. Komisyjnie uznając, że siedzenia są zepsute, zatrzymały przechodzącego pilota i poprosiły zbiorczo o pomoc w złożeniu. Jakież było ich zdumienie, kiedy okazało się, że siedzenia są ZŁOŻONE!!!!!
Tak więc zdumiona Poduszka (co to wiemy, że wszystko ma za krótkie) przesiedziała w pozycji na baczność calusieńką drogę, bowiem luz pomiędzy jej kolanami a siedzeniem wynoszący mniej więcej 2 cm, nie sprzyjał żadnym siedzeniowym manewrom. Aż żal było patrzeć na ludzi z mniej więcej normalnymi wymiarami,co to siedzieli poskręcani na swoich miejscach. Na szczęście dla Poduszki litościwi kierowcy skrócili podróż i zamiast planowanych 11 godzin, jechali 9,5.


Tak na marginesie-czytałam opinie o Sindbadzie zanim wykupiłam bilety. Były złe.
Jednakże uznałam, że ludzie jak to ludzie przesadzają, bo tak już mają. Niestety nie przesadzali.
Swego czasu wiele razy podróżowałam autobusami po Polsce i w żadnym mimo, że były stare i leciwe nie było takiej ciasnoty!. Raz jeden jedyny autobus stary chrychot z Ostrołęki do Ostrowi miał zepsute ogrzewanie i albo było lodowato, albo ukrop z tym, że podróż trwała godzinę i autobus ten zatrzymywał się po okolicznych wioskach. Miejsca jednakże było w nim dość i personel w postaci kierowców albo dwóch zawsze uprzejmy i kompetentny nawet jak pierwszy raz w życiu widział bilet z internetu-powiedział wtedy (ten personel): ja się nie znam, będzie się pani najwyżej tłumaczyć kontroli. Miejsce z biletu czeka wolne. Proszę siadać i miłej podróży. A podróż trwała 14 godzin, bo jechałam z Ostrołęki do Koszalina. Że nie wspomnę (a wspominam) o Polskim Busie, który jest wręcz limuzyną. Nie zarzekam się, że nigdy do Sindbada nie wsiądę, bo los lubi płatać figle, ale będę szukać alternatywnych metod komunikacji, bo to co oni oferują pasażerom to zgroza i koszmar.

A Poduszka z Podróżnym Kocykiem w bezpiecznym miejscu odreagowują przeżyty stres....

                                                                                                     Koniec :D

2 komentarze:

  1. Edi,Ty już do spowiedzi w tym roku nie musisz iść,bo pokutę masz już za sobą:-)
    Serdecznie współczuję....te warunki,dosłownie jak dla bydła,byle napchać na full i kasę zgarnąć.Do tego pani "Hiszpanka"-jako dodatek specjalny (mam b.duże uczulenie na takich gatunek,nie wiem czy bym zdzierżła )a Twoj komentarz,dotyczący tapety Hiszpanki byl rewelacyjny!!!:-)))
    Wiesz może,to jednak kuzyn Sindbada Autobusiarza-Sindbad Żeglarz gumowymi łódkami za 1200 dolców.przeprawia imigrantów z Turcji do Grecji?Warunki podobne......
    Buziaki i oby NEVER się to nie powtórzyło z Sindbadem.
    :-)

    OdpowiedzUsuń