niedziela, 6 grudnia 2015

Zaległości- o spotkaniu Poduszki z Sindbadem Autobusiarzem-cz.II zobaczymy czy ostatnia

Poduszka wraz z Kocykiem zasiedli sobie na siedzeniu nr 34 i rozejrzeli się dookoła siebie. Inne Poduszki dziarsko zajmowały swoje miejsca poganiane przez ŚwietnieZorganizowanąPilotkę, która po kolejnym siedzeniowym zamieszaniu, bo jej się numeracja siedzeń dla odmiany nie zgadzała, powoli zbliżała się do granic histerii. Nasza Poduszka z uznaniem zobaczyła, że na ekranie małego telewizorka leci jakiś film sensacyjny, który wyglądał na dobry, ucieszyła się też, że ten telewizorek ma  blisko siebie, bo wiecierozumiecie wzrok już nie ten, przezornie upewniła się, że Sindbad Autobusiarz na pewno jedzie do Wrocławia i spokojnie oddała się konsumpcji czekolady kokosowej wydobytej z niezbadanych czeluści małej damskiej torebki. Jak wygląda mała damska torebka wiedzą wszystkie panie, a jeden pan miał przyjemność dźwigać nosić ją za Poduszką we Wrocławiu i do której Poduszka wciąż dokładała nowe zakupy. A wcale nie ubywało miejsca. Mniej więcej w czasie drugiego rządka czekolady coś zachromotało, na telewizorku błysnęło białym światłem, poraziło wzrok Poduszce, która zaczęła mieć obawy o bliskość z telewizorkiem i z głośnika popłynął głos Świetnie ZorganizowanejPilotki, która przywitała nowych pasażerów, pożegnała starych (he he rychło w czas) i zapowiedziała, że po krótkiej prezentacji filmowej dotyczącej Sindbada Autobusiarza rozpocznie obchód w celu wypisania biletów i zebrania stosownej za te bilety odpłatności. Niestety, niestety telewizorek błyskał białym światłem niczym latarnia morska wprost w oczy siedzącej (a jakże) w odpowiedniej odległości Poduszce. Zanosiło się na ciężką noc...Po jakiś dwóch godzinach znów coś zachromotało i głos ŚZP oznajmił, że padł im komputer pokładowy, ale bez obaw będę starli się go naprawić. Hmm przed poduszką było jeszcze 9 godzin błyskania i nawet czekolada kokosowa nie była wstanie poprawić sytuacji. ŚZP przeleciała się po autobusie zbierając dane z dowodu osobistego-na pytanie dlaczego żąda dowodu, odrzekła że musi wiedzieć, że to właściwa Poduszka jedzie, a nie jakaś inna co się podszywa pod właściwą i dobrowolnie skazuje na podróż z Sindbadem Autobusiarzem. Po następnej godzinie z lekka zahipnotyzowaną białym błyskającym światłem z transu wybudziła ŚZP przynosząc bilet. Po następnej godzinie kiedy i Kocyk zaczynał objawiać stany hipnotyczne, nadeszła pora płacenia. Żądana kwota była zgodna z tą z rezerwacji, toteż Poduszka uiściła ją bez grymasów i ponownie zapadła w swój trans, wpatrzona w strzelający na biało telewizorek. Po następnej godzinie ( a była już 2 w nocy) coś na krańcach świadomości zadało Poduszce pytanie: A bilet kretynko sprawdziłaś???? Poduszka nie obruszyła się na kretynkę, tylko sięgnęła do czeluści swej torby, rostworzyła bilet, a tam jak byk stało, że powrotny Sindbad odjeżdża z Wrocka o 18.30, a nie jak było na rozkładzie i zostało potwierdzone przez rezerwację o 21.30. Piekłoiszatani rzekła Poduszka i chwyciła telefon w dłoń modląc się o to, by Autobusiarz przebywał wciąż na terytorium Germanii, albowiem azaliż i ponieważ ma taką sieć (Poduszka ma nie Sindbad), co to nie jest drogo do Polski i po Germanii, ale zabójczo drogo w rołmingu.
Się udało i Poduszka uzyskała informację, że wciąż nadal i nieustająco Autobusiarz odjeżdża o 21.30 koniec kropka i Poduszka ma się zwrócić do swej pilotki co to wiemy, że jest ŚwietnieZorganizowana. Cóż innego wyjścia nie było i Poduszka cierpliwie czekała na swoją kolej ( przed nią było jeszcze jakieś 5 godzin jazdy to miała czas na czekanie) a ŚZP roznosiła w tym czasie gorące napoje myląc herbatę z kawą, wodę z kolą, a raz nawet podając niezamówiony czerwony barszczyk zamiast zamówionej kawy z mlekiem. W końcu nadeszła kolej Poduszki, która bardzo grzecznie (bo już i tak czuła się jak wredna starucha co to czepia się siedzeń, dowodów i żądająca zniżek emeryckich he he) zapytała czy aby ŚZP nie pomyliła godziny na bilecie? Zimno już trochę i czekanie na dworze nie bardzo  tegotam... ŚZP rzuciła okiem na bilet i rzekła, że w istocie źle napisała, wzięła bilet i poszła. Na następne mniej więcej dwie godziny. Sen odszedł od Poduszki jakby go kto przegonił i zaczęły się próby znalezienia wygodniejszego miejsca, żeby się jakość ukryć przed strzelającym na biało telewizorkiem, bo wciąż próbowano uruchomić komputer i filmik. Cel do jakiego była przeznaczona Poduszka a mianowicie po złożeniu na pół miała podtrzymywać głowę, nie został osiągnięty albowiem azaliż i ponieważ musiałaby to być głowa żyrafy osadzona na jej dłuuuuuuugiej szyi, natomiast jako skuteczna podpora kręgosłupa po zsunięciu  się z siedzenia sprawiła się znakomicie.
Tak więc pół zwisająca, podparta i otulona ciepłym Kocykiem Poduszka przywołała sen, bo od dłuższej chwili zaniechało błysków, czekolada z kokosem powoli zamieniała się napój czekoladowy bezpiecznie ukryta w małej damskiej torebce upchniętej w nogach przy samym jak się później okazało  grzejniku, gdy nagle błysnęło i głos bez mała trąby jerychońskiej zagrzmiał filmem reklamowym, bo właśnie udało się odpalić komputer. Poduszka z pewnym zainteresowaniem obejrzała (bo nie miała innego wyjścia) w/w filmik, z którego dowiedziała się, że mogła sobie siedzenie wysunąć na środek oddalając się niniejszym od chrapiącego sąsiada, bo o odchylaniu nawet nie pomyślała z uwagi na osoby z tyłu i postanowiła wykorzystać zdobytą wiedzę w drodze powrotnej.  Spać już nie poszła, bo zaczynało ją dopadać przeziębienie a i ukochany Wrocław z każdym obrotem kół Sindbada Autobusiarza był coraz bliżej...
                                                                                                               CDN


P.S. Jak to jest możliwe, żeby nadrobić 40 minut opóźnienia ? Pewnie kosztem przerw na trasie, chyba że Sindbady Autobusiarze mają Czasozmieniacze jak Hermiona...

6 komentarzy:

  1. Coraz lepiej...... Ty wiesz, jak wprawić mnie w dobry nastrój. Czekam na więcej.
    regian

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie jak moja jedyna podróż do domu autobusem. Tylko moja trwała 36 godzin. Nigdy więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się uda,to moja noga w autobusie nie postanie. Z tym, że życie lubi figle płatać :-(

      Usuń
  3. :pppppppppp
    Matko,co za cyrk:-)
    Edi,Ty jesteś pokornego i dobrego serca,bo jakby mi przez tyle godzin blyskal ekranik,to...nie ręczę za siebie:p
    Sindbad-to chyba najgorsza firma przewozowa,burdel na kółkach
    To juz wiesz,że nigdy więcej z Sindbadem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam przyjemność podróżować kiedyś Polskim Busem-w sposób całkiem nieuzasadniony uznałam, że Sindbad będzie taki sam.
      Cóż bardziej mylić się nie mogłam, bo to dwa różne światy.
      A czy nigdy więcej to życie zweryfikuje:(

      Usuń