piątek, 28 października 2016

Dla odmiany...

...zauważyłam, że jestem przeziębiona:(
Niestety nie da się żyć, tak jak ostatnio żyję bez konsekwencji zdrowotnych. Brak snu i zasadniczo życie na kanapkach li i jedynie robią swoje. Zdechła mi odporność. Poszłam ci ja zatem do dochtora
celem przebadania się na okoliczność niemania astmy, dochtor chciał zwolnienie wystawić (chyba oszalał), przepisał mi kodeinę na kaszel (fanatastyczny pomysł doprawdy-znieczulę się na cały dzień), do nauki germańskiego zalecił nabycie fiszek i pożegnaliśmy świadcząc sobie wzajemnie rewerencje. Jednakowoż zanim doszło do wizyty, siedziałam sobie sama w gabinecie w oczekiwaniu na przyjście dochorka, bo tu w moim grajdołku jest tylko dwóch lekarzy i przyjmują naprzemienne, więc gabinety są wolne. Pacjenty som wzywane, sadzane do poszczególnych gabinetów, a doktorek w charakterze oblatywacza oblatuje po kolei każdy gabinet, po czym na zwolnione miejsce zaraznatentychmiast usadzana jest następna osoba z kolejki. Zatem siedzę sobie i czekam bezmyślnie wodząc wzrokiem po gabinecie i widocznych przez okno skałach, gdy nagle mój zwrok (nie poprawiać) zawiesza się na kościotrupie, szkielecie się znaczy. Paczę, paczę i myślę (he he) bezmyślnie, czego onemu brakuje. I wymyślam-onemu brakuje butów. Azaliż albowiem i ponieważ
przodzian on jest dość nonszalancko w marynarkę i szaliczek, a w dole widoczna jest naga eeee stopa, wdzięcznie wygięta. To ja się pytam na diabła mi kodeina, skoro po zwykłej kawie ze sexpresu mam zwidy?

12 komentarzy:

  1. To nie zwid, tylko pasujący do miejsca wieszak. Brak obuwia jak najbardziej uzasadniony. Wszak trudno byłoby doktorowi biegać miedzy gabinetami w skarpetkach. Więc skład kości przyodzian w zbędny chwilowo szaliczek i marynarkę. Szybkiego pozbycia się kataru, może jakaś rumiankowa parówka by się przydała celem oczyszczenia nosa i przyległości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Katar żaden problem-pigułami załatwiam-bronchtis mam. Czy jakoś tak. Dochtorek ma do kompletu cud urody drzwi do domu. Postaram się pstryknąc. A w skarpetkach mógłby się ślizgać. Ot co :))

      Usuń
  2. Katar jak katar, sam przejdzie. Najgorzej jak się w co innego przerodzi. Ja na katar zawsze herbatę z cytryną i miodem piję i jem dużo bardzo ostrego żarcia. Pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na oskrzela ostre nie pomaga-chyba że scyzoryk he he. Z tym żeon raczej nie jadalny:))

      Usuń
  3. Ale doktorek ma poczucie humoru......
    regian

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko miod z cytryna w cieplej (bronbuk goracej) wodzie rozpuszczony. Dwie lyzeczki mniodu i pol cytryny na pol szklanki wody i tak kilka razy dziennie. Nie pamietam juz, kiedy bylam przeziebiona, bo jak mnie zaczyna "cos brac", pije nalogowo ten koktajl i zadna choroba mi sie nie rozwinie. Polecam!
    Zdrowka zycze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miodu nie znaszam pasjami. Wew wczesnem dziecięctwie z powodu żółtaczki pokarmowej jako słodycz i jednoczśnie wit.B mogłam i musiałam jeść go na tony. Uraz mam.

      Usuń
  5. my trupom z biol zakładali staniki
    i nie tylko ludzkim kosciotrupom, kozom i koniom też!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KLARKO!!!!!!! (zgorszenie) To Ty niegrzeczna bardzo byłaś :-)))))

      Usuń
  6. Hmmm, czy to byl jeden z poprzednich pacjentów dochtorka? :P
    Jam nie tylko "zazebiona", czego w mojej robocie praktycznie nie da sie uniknac. Jak zawsze, zlazlo mi to do oskrzeli i chyba moge w zawody w szczekaniu z lwami morskimi stawac, a po pokonaniu paru schodów dziwnie przypominam noworocznego karpia :). Wszystko wina tej popieprzonej pogody, bo skoki miedzy 18º a 30º o tej porze roku kogokolwiek pokonaja :(. (Leciwa)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pacz nie wpadlam na to😁.ja podobnie do ciebie z dzwiekami juz mam. U mnie w dolince wirusy po ludzkosci latajo tak dlugo az zdechno. Wirusy poki co nie ludzie😁

      Usuń