ak wieść gminna niesie, dnia 7 lutego roku pańskiego 1967 o godzinie 9,40 rano w szpitalu położniczym przy pl. Hirszfelda we Wrocławiu byłam uprzejma pojawić się na świecie. Nie prosiłam się o to, no ale jak się już stało, to trudno. Się nie odstanie.
Pierwszą przymiarkę do piątki miałam trzy lata temu, kiedy w urodzinową noc śniło mi się, że to właśnie dziś. Gdzieś na pograniczu snu i jawy zadałam sobie pytanie czy to już? Po czym obudziwszy się całkiem, z ulgą stwierdziłam, że jeszcze nie. Za to w tym roku już tak.
Zasadniczo każdy wie ile ma lat. A jak nie wie, to zawsze znajdzie sie jakiś uprzejmy przypominacz, który z lubością przypomni nam o liczbie na naszym życiowym liczniku. Do tej pory była to własna matka, która sztucznie szlochając dzwoniła/pukała do drzwi o godzinie przyjścia na świat i w formie życzeń wypominała człowiekowi jego wiek. Jako że miałam okazję przy okazji urodzin mojej siostry, zapytałam czy musi. No jak widać nie musiała, bo na mnie sobie oszczędziła. Za to w pracy zdecydowana większość kobiet młodszych ode mnie z lubością dziamgoliła w ustach tę nieszczęsną piątkę, jedna która kończy 50 za trzy miesiące dość idiotycznie zapytała, jak się dziś czuję. Tak samo jak kiedy miałam 40,30 czy 20- odpowiedziałam. Wiek ma się w głowie. Jednej szczególnie miłej powiedziałam, że mam lepiej niż ona, bo krócej do emerytury.
Włoch Giuseppe stwierdził, że jestem starym workiem. Niestety nie rozumiem włoskich dowcipów i do szału mnie doprowadziło, że nie mogłam mu odpowiedzieć, że jest starym flakiem, pierwszy szef ze złośliwym chichotem życzył mi 100 lat ciężkiej pracy w naszej fabryce (na drugi dzień zrozumiałam dlaczego), natomiast drugi z wielkim taktem i kurtuazją życzył wszystkiego najlepszego. Szef nr 1 wyżarł wszystkie malinowe i ananasowe galaretki z mieszanki krakowskiej, którą pasjami uwielbia, a którą mogę zakupić w miejscowym sklepie, zaś szef nr 2 padł ofiarą mojego germańskiego.
Ania wybacz, ale muszę:)))-pisownia mniej więcej jak się powinno mówić. W tym przypadku raczej mniej.
Kuchen-kuchen-ciasto
Küche-kiuche-kuchnia
küssen-kiussen-całować
Ja oczywiście popiętroliłam te słówka i wyszło mniej więcej coś takiego:
Czy chciałby Pan całusa(miało być ciasto)? -zapytałam grzecznie po odebraniu życzeń
Nie-zakrzyknął z całom mocom i w wyraźnej panice on
Nie????-zapytałam zdębiała
Nie-odparł mocno on
To może cukierka?-zapytałam kurtuazyjnie, bo skoro ciasta nie, to może cukierka by zechciał i podeszliśmy razem do stolika z cukierkami. Nie bacząc na dziwny wyraz twarzy mojego szefa, brnę dalej:
Szkoda, że pan nie lubi całowania(kiusen( ( miało być ciasto-kuchen), bo mam dwie różne kuchnie (Kiuche-miało być Kuchen) upieczone z polskich przepisów.
Nie, dziękuję-rzekł słabo on cały czerwony na twarzy i dziwnie mi sie przyglądając.
W tym momencie dotarło do mnie, że coś jest bardzo nie tak i gromko wrzasnęłam ;
Lidia Hilfe !!(pomocy)
Co się stało-pyta ona
No proponowałam szefowi ciasto, potem cukierki, a on ma dziwną minę
A co mu powiedziałaś?
No tak i tak i rozumiem, że coś mi nie bardzo poszło.
Lidia ryknęła homeryckim bez mała śmiechem, powiedziała mi co powiedziałam, potem przetłumaczyła szefowi, co ałtorka wypowiedzi miała na myśli, szef z ulgą przystał na spożycie sernika domku oraz fal dunaju, po czym wrócił i stwierdził, że polskie pieczone kuchnie są bardzo smaczne :))))
A na drugi dzień na mój widok najpierw zaczerwienił się jak panienka, potem nieśmiało uśmiechnął, a ja poczułam sie zmuszona powiedzieć, że nie musi się bać, tym razem całkiem już poprawnie.
To do napisania się z Państwem:)
No to wszystkiego najlepszego Dedytko!
OdpowiedzUsuńA swoja droga, to u nas nikt ciasta ani cukierkow nie przynosi jak ma urodziny, tylko mu przynosza. I tak jest chyba lepiej, w koncu kto ma te urodziny swietowac, solenizant czy goscie?
U nas robi się publiczną zbiórkę i wręcza gotówkę solenizantowi. Od kolegi dostałam tort z zamrażarki:)))
UsuńA co ta opowiesc taka niewidoczna? Musialam sobie mysza podswietlic, zeby w ogole moc przeczytac? Cos Ty tam nawyprawiala? :)))
OdpowiedzUsuńŁo matko samosie tak. Lece poprawiać.
UsuńJesteś niezrównana! I 5 lat młodsza! Właściwie to 6 (rocznikowo). No to Cię urodzinowo kussen, Kuchen i Kuche (z umlautem) - żyj 150 lat tylko nie w tej Germanii. Miłości, szczęścia, zdrowia i kasy. Buziaki jak z Wrocławia do Monachium.
UsuńA dzięks bardzo😁. I zapytowuję dlaczego nie w Germanii? Mnie tu dobrze. Arbeit co prawda ciężki, język mi się plącze, niemniej jednsk cała reszta jest ok.
UsuńNajserdeczniejsze gratulacje tej piateczki :). Jak juz zmienisz to na nastepna cyferke, to pogadamy, choc nie wiem, czy do tego czasu alzheimer mnie juz zupelnie nie zezre :)
OdpowiedzUsuńA poza tym, jestes mi winna nowa klawiature, bo chichrajac jak glupia, wylalam cos na staruszke, która okazala sie wrazliwa na plyny. Szczescie, ze notebook ma praktycznie wodoodporna, ale juz mi sie wszystko kicka. Notebook ma qwerty, na to narzucona wirtualna klawiature w narzeczu tubylczym, a ja pisac sie uczylam jeszcze na polskich maszynach. Skutki tego sa czasami dosc oszlamiajace :))).
No moja droga nie ja jestem ci winna, tylko ty mi jesteś winna-wdzięczność:))). Masz okazję do wymiany na nową hre hre hre.
OdpowiedzUsuń