I tak:
1. cicomnieznają - wiedzą
2. cicomnieznają - właśnie się dowiedzą
3. cicomnieznają - a dowiedzieli się z nerwowo wykrzykiwanego do telefonu pewnego tajemnego hasła.
I tak prosz państwa z całkowitą pewnością (skromnie jak to ja he he) mogę stwierdzić, że z niejasnych żaluzji zamieszczanych w poprzednich postach, jasno wynika, że nie mieszkam już w Ostrowi. Wszyscy się tego domyślili? No toż oczywista oczywistość jest, nieprawdaż i wogle, wogle (jak mawiała w dawnych czasach pewna niekoleżanka) :-)))
Opuściłam również naszą ojczyznę i to właśnie było powodem nerwowego wykrzykiwania do telefonu tajemnego hasła brzmiącego rołming, rołming :-))). Oj dał mi po kieszeni ten rołming, dał.
Tak więc od prawie trzech miesięcy mieszkam w uroczym* miejscu rzec by można,że(prawie) nad Odrą czyli ukochaną rzekę mam (prawie) pod bokiem, albo raczej pod stopami, bo wszędzie jest bardzo wysoko. I stromo. I skaliście. Zakochałam się w tym miejscu od pierwszego szaro-burego spojrzenia, więc to co mi teraz wiosną pokazuje, jest tylko premią za wielkie bezinteresowne uczucie:-).
Ludzie są mili, pogodni i uśmiechnięci. To zdecydowana odmiana po moich ostrowskich doświadczeniach. Na początku mojego tutaj pobytu po usłyszeniu powitania od nieznajomej osoby, nerwowo oglądałam się za siebie, bo nie byłam w stanie uwierzyć, że to do mnie. Czyli z uśmiechem na twarzy witać obcą osobę. Dziś idąc ulicą pewnie odpowiadam na pozdrowienia i odmachuję ręką komuś, kto mi macha z przejeżdżającego samochodu.
W urzędach sprawy udaje mi się załatwić tylko i wyłącznie dlatego, że ja bardzo staram się ich zrozumieć, a oni robią wszystko, żebym ja ich zrozumiała. Mało tego-pracownica banku w którym musiałam założyć konto, skierowała mnie do miłej pani, która pomaga z różnymi sprawami nowym obcojęzycznym klientom. Miałam nie iść, ale sobie pomyślałam (tym razem z efektem he he), że raz kozie śmierć najwyżej nic nie zrozumiem i poszłam, uprzednio zrobiwszy listę pytań. I chociaż moja znajomość języka jest tylko ciut większa niż beznadziejna-dałam radę :-)).
Są i pierwsze zgrzyty- wynajmująca powiedziała, że do mieszkania przynależą dwa miejsca parkingowe, a straż miejska miała odmienne w tym zakresie zdanie wlepiając mandaty za parkowanie. Chyba zapakuję je (te mandaty)w kopertę i wyślę jej-niech coś zrobi, skoro wprowadziła w błąd.
Bo miejsca parkingowe to towar spod lady:-)).
Tak więc bilans tych prawie trzech miesięcy jest dodatni, Wspomnienie o paskudnej Ostrowi zaciera się powoli w mojej pamięci, bo jedyne dobre co mi dał pobyt tam, to terapia i dziewczyny z grupy, chociaż nadal twierdzę, że cena za tę naukę była za wysoka. Niemniej jednak gdyby nie Ostrów, to nadal mieszkałabym we Wrocławiu i pewnie narzekałabym na wszystko, a tak mieszkam tu i nie narzekam :-)).
A gdyby ktoś był ciekaw, co słychać u pewnego czterołapego pana, to informuję, że bardzo dzielnie pomagał w remoncie naszego mieszkania, rozwalając się centralnie na środku pomieszczenia :-))
* od ponad 7 lat nie używam słowa "uroczy" a to z uwagi na moją była kierowniczkę, która to kierowniczka nadużywała tegoż właśnie słowa. Wszystko było urocze-dla przykładu długopis, guzik, biżuteria, sterta dokumentów na biurku, zgrzewki z wodą do picia... Jednakże tutaj jest naprawdę uroczo, w związku z czym użyłam znielubianego słowa na oddanie magii tego miejsca :-)
Super wiadomosci.! Niech Ci sie wiedzie jak najlepiej !! pozdrawiam Gosia.
OdpowiedzUsuńGosiu dziękuję:-)
UsuńTak będzie bo ja tak chcę:-)
Pozdrawiam i miłego dnia :-)
Cieszę się z Tobą. Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
regian
Dziękuję:-)
Usuń