sobota, 4 listopada 2017

Spotkanie z hummusem

Pewnie wielu z was hummus zna, lubi albo nie i to od dawna. Ja nie znałam aż do października.
W październiku bowiem poleciałam pierwszy raz w życiu do Londynu, w sensie Londyn był pierwszy raz, lecianie czwarty. Londyn wymaga osobnego wpisu,skupię się zatem na hummusie.
Hummus dostałam na drugie śniadanie dnia pierwszego, z długimi po kostki zębami spróbowałam i... zakochałam się naśmierćiżycie. Żarłam ten hummus z pitą na dodatek przez całe trzy dni, na każdy dowolny posiłek. Wzięłam go też na wynos. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, żeżarłam bowiem i ten wynosowy. I to dawno temu. Zasadniczo zaraz po powrocie do domu.
Ale od czego jest gugiel?  Znalazłam mnóstwo przepisów, wszystkie mniej więcej takie same, stwierdziłam, że nic trudnego i zaczęłąm zanabywać produkty. Ciecierzycę posiadałam w domu całkiem przypadkiem, bo kupioną dużo wcześniej w akcie desperacji jako groch. Znaczysie w germańskich sklepach grochu nie uświadczysz, albo ja nie potrafię znaleźć. Polski groch na grochówkę kupuję w "ruskim" sklepie. Ale że ostatnio mi z nim nie po drodze, to zobaczywszy w hipermarkecie na bułgarskim albo innym takim stoisku, coś co jak groch wyglądało-kupiłam. Sie po fakcie okazało, że to ciecierzyca. Grochówkę z niej trzeba gotować tak ze trzy lata, bo ni cholery nie chce zmięknąć. Potem szukałam pasty sezamowej Tahini, a znalazłam olej sezamowy. Pasty nigdzie nie było, to z pomocą gugiela czyli jak zrobić tahini-zanabyłam sezam w celu produkcji własnoręcznej rzeczonej pasty.
Jakiś tydzień później na półce w moim sklepie pojawiła się Tahini, więc pełna szczęścia z okazji coraz bliższego hummusu szybko ją zakupiłam. Niestety wszystkie przepisy zalecały dodać do gotowania sodę, w celu zmiękczenia cieciorki. Sody w germańskim sklepie nie znalazłam. I już szykowałam się do wycieczki do ruskiego sklepu, kiedy na półce w moim sklepie pojawiła się cieciorka w puszcze. W te pędy wrzuciłam do koszyka dwie puszki i pognałam do kasy. Przy kasie zaś siedziała znajoma Polka. Coś mię tkło i zapytałam o tę nieszczęsną sodę. I jest, z tym że nie nazywa się soda, chociaż soda po germańsku też jest sodą, a natron. Wbiłam do głowy, ale pozostałam przy puszkach. I dziś nastąpił dzień produkcji...
Najpierw wrzuciłam do mixera odsączoną cieciorkę. Za dosłownie momencik zapchała mixer na ament. Pomna nauk gugielowych, wlałam trochę odsączonej wody, mixer ruszył i za chwilę znów stanął. Wywaliłam nadmiar do miski, dolałam wody i maszyneria ruszyła. Powoli wrzucałam resztę i zabawa zaczęła się od nowa. Miałam spore szanse, że będę tak w nieskończoność. Wróciłam do przepisu, a tam kazało wszystko naraz miksować. Ok mea kulpa. Otworzyłam Tahini, zalałam pół kuchni olejem, wymieszałam, wrzuciłam trzy łyżki, dodałam czosnek, sok z cytryny i olej sezamowy, bo źle doczytałam. Miał być oliwkowy, a sezamowy do domowej produkcji pasty. Ok se pomyślałam, lubię sezam, to co mi tam. Maszyneria ruszyła jak złoto, wymiksowała, spróbowałam,dosypałam soli i jeszcze trochę soku cytrynowego, włączyłam maszynę i wpadłam na pomysł spróbowania pasty sezamowej... Załadowałam do dzioba solidną łyżkę, wszak lubię sezam i zakleiłam się na mur. A nawet beton. Próbując odkuć zaprawę z ust, pomyślałam w przelocie coby se cukru dosypać i miałabym wypisz wymaluj chałwę, wszak pasta składnikiem takowej jest. Woda nie dawała zaprawie betonowej rady, to użyłam radykalnego środka w postaci pewnego gazowanego napoju, co to nawet rdzy daje radę. Paście sezamowej też dał. I tak w przelocie życzliwie pomyślałam o jednej takiej, co to pastą jak sosem polewa grilowane warzywa. Bardzo życzliwe. W tym samym czasie hummus będąc cały czas miksowany, zrobił się aż ciepły. Spróbowałam. Cóż -mój hummus jest kuzynem nawet dość bliskim tamtego londyńskiego. Ale się nie poddaję. Pewnego razu będzie taki jak tamten. Tahini jest bardzo wydajna...



 Do zjedzenia tfu tfu do napisania się z Państwem

10 komentarzy:

  1. Trza sie bylo o te sode zapytac mnie, a nie po guglach latac i po kasach sie dowiadywac. Oraz jak sie kiedys bedziemy mialy spotkac, to uprzejmnie prosze mi tego humusa na sprobowanie zrobic, jednakowoz zadnych czosnkow nie dodawac, bo wampiry i pantery takich rzeczy nie zrom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musztarda po obiedzie nieprawdaż, tj po hummusie. Czosneczku dodam, ale malusio. Przepisy mówią o 4 ząbkach, ja dałam dwa malutkie i jest w sam raz. A czosnek lubię na równi z sezamem :))). Więc zeźrom hre hre hre.

      Usuń
  2. Twój post, jak kartka z pamiętnika szalonej gospodyni, ale takie lubię najbardziej.
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja szalona jestem... :D
      Pozdrawiam hummusowo :)

      Usuń
  3. :DDD
    A ja Hummusa gotowego w sloiczku zanabywam czasami:-)
    To tylko ja lubię nikt w domu tego nie ruszy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym mogła gotowca kupić, to bym z produkcją nie szalala. W okolicach ruskiego sklepu, był turecki ale go zamkli, podłe takie, a inny nie wiem gdzie. W sklepie na półce tylko ayram.

      Usuń
  4. Usmialam sie jak norka :). Z ciecirka w jakiejkolwiek postaci zupelnie mi nie po drodze, co przy zyciu w cieciorkowym kraju czasami bywa bolesne. Tubylcom nawet sie nie sni, ze dojrzaly groch moze byc jadalny, a do najblizszego ruskiego sklepu to juz cala wyprawa. Polski, najblizszy odkryty, to "tylko" jakies 150 km. I jak tu zyc???

    OdpowiedzUsuń
  5. Hummusa u Was nie ma? U nas jest w kazdym sklepie, ale i tak wole osobisty :-)
    Pare porad cioci Iwonki wzgledem przygotowania. Jesli chcesz zuzyc swoja suszona, to namocz ja na co najmniej 12 godzin, albo i dluzej w duzej ilosci wody. Potem zmien wode, leko posol i gotuj na malym ogniu okolo 1.5-2 godziny, ale tak zeby za bardzo nie bulgotalo. Pamietaj ze z kubka suchej cieciorki wyjdzie Ci 4 kubki gotowanej, czyli duzo. Nastepnie trzeba to obrac ze skorek. Duzo roboty., niestety, dlatego z puszki jest o wiele latwiej.
    Wazna jest kolejnosc mielenia tecgo cholerstwa. Tak wiec najpierw (!) tahini i sok cytrynowy, blenduj okolo minuty, potem dodaj czosnek i przyprawy, a potem dopiero pomalu cieciorke na przemian z oliwa, a jak wciaz za geste to dodawaj wody az nabierze pozadanej konsystencji.
    Mozesz tez sprobowac z papryka albo innymi ziolami :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciociu Iwonko na pewno skorzystam, bo w tej kolejności to była orka na ugorze. Pewnie w dużych miastach jest na stanie, w moim małym markeciku to tylko podstawy spożywcze są. Dziękuję :)

      Usuń