piątek, 13 grudnia 2013

O tym jak z głupoty dorobiłam się świątecznej roboty.

Od prawie dwóch tygodni żyję jak w kieracie, a to za sprawą pracy w TM. Wadą bowiem umowy zlecenia jest brak praw pracowniczych związanych min. z czasem pracy. Zeszła środa 12 h, czwartek 10 h, piątek na 10 rano, derekcja odwiozła mnie do domu o 3.30 w sobotę rano, czyli 17 h, , sobota i niedziela minęły nie wiadomo kiedy, w poniedziałek złapało mnie przeziębienie i i tylko 8 h pracy, we wtorek ledwo mówiąc dogorywałam w łóżku, w tę środę pracowałam 13 h, a wczoraj tylko 8. Dodawszy do tego codzienny 4 km spacerek w te i nazad oraz możliwość usiądnięcia w ciągu dnia na jakieś 10 min i podejszły wiek swój, zrozumiałym stanie się fakt, że doznałam pomroczności jasnej i zezwoliłam na prace budowlane mężowimemuoddwóchtygodnitrzeźwemu w domu naszym. Onżesz bowiem okiem trzeźwym swym rzuciwszy spojrzenie na stan posiadania opału, zatrwożył się wielce i za robotę konstruktywną się wziął.
Bo tym ostatnim razem uczciwie, aczkolwiek z duszą na ramieniu zastosowałam się do rad terapeutów i zostawiłam go odłogiem. Nie było to proste i oszczędzę drastycznych szczegółów, ale wydaje mi się, że podziałało, vide tytuł tego posta.
Tak więc mamy pomroczność mą jasną, zapał do pracy mężamegoaktualnietrzeźwego, prace budowlane w domu i cale tony pyłu gipsowego. Albowiem azaliż i ponieważ ów pył pojawił się wyniku szlifowania
budowanej atrapy kominka, która to atrapa miała być dokonana we wrześniu.
Atrapa wyszła przecudnej urody, mąż ma jeszcze dorobić gipsowe polana brzozowe i ekhm, ekhm "ogieniek" co już mi kiczem trąci, ale nasz klient, nasz per pan ( ja bym tam półki na książki zrobiła, ale atrapa nie moja), w niedzielę dzieło jedzie do klienta, a ja zostaję z wszech zalegającym białym pyłem. I jakkolwiek lubię pracę W gipsie, dokładnie wręcz przeciwnie nie znoszę sprzątać PO gipsie. I w taki właśnie sposób zostałam przymuszona do wykonania świątecznego sprzątania, którego w inny sposób dobrowolnie bym nie zrobiła. Bo o ile rozumiem zasadność świątecznych porządków w dawnych wiejskich chatach, o tyle "tradycji" porządków świątecznych dzisiaj, nie ogarniam. Bo jak kto sprząta, to ma czysto cały rok, a jak nie sprząta, to mu święta nie pomogą. Empirycznie tego doświadczałam lata całe. Ale psuć Wam atmosfery przed świątecznej nie będę i nie opiszę doświadczania :-). Tak więc jeszcze dziś i jutro TM, a niedziela i poniedziałek na roboty przymusowe. Li i jedynie.

8 komentarzy:

  1. Czekam i czekam na klątwe babci ;) Chyba dostaniemy jako prezent pod choinke.;) Ale nas przetrzymałas ho ho ;))))

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam Mikołaj ze mnie żaden. To ja przepraszam bardzo, ale czy to znaczy,ze tylko klątwa jest fajna???? Ach ja nieszczęśliwa, tak się staram a tu nic z tego, skandal po prostu:D
    Nie miałam "natchnienia" do zakończenia :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. No cos Ty- cieszę sie z każdego Twojego wpisu ;))))) ale ciekawa jestem co ta Wasza Babcia odwaliła. Pozdrawiam i kibicuję -zyczac juz tylko dobrego losu. Gosia.

    OdpowiedzUsuń
  4. no jasne wyczuwam żart ;)))))ale nadal żre mnie ciekawość co ta Babciusia wykombinowala --- a wygladala na taka dobrą -- do Stanow zaprosila;) no no ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziadek też zagraniczny był lepszy o całe niebo i bardzo za nim tęsknię, choć od jego śmierci minęło już wiele lat. O dziadku też napiszę :-))

      Usuń