piątek, 9 grudnia 2016

O tym dlaczego nie należy sie wpatrywać jak sroka w gnat

Znów dygresja która mię sie nasunęła przy "tworzeniu" tego posta. Otóż będąc młoda panienką nie skończyłam w swoim czasie szkoły. Skończyłam ją będąc młoda niepanienką he he. I dobrze się stało, bo gdym skończyła ją (szkołę) jak trzeba, nie mogłabym teraz dygresować. Otóż na lekcji mojego ukochanego języka polskiego-lekcja odbywała sie w starej bardzo pracowni chemicznej więc klimat taki więcej jak z Gomulickiego-nauczycielka rzuciła pytaniem o porównanie. Czyli co to jest i czym to się je. Celowo ignorując moją skromną osobę, która jako jedyna siedziała z wyprostowana z podniesioną ku górze ręką (prawie jak HermionaGranger), zwróciła się do pewnej panienki z inteligentnym inaczej wyrazem twarzy.
Wiedząc, że rzeczona panienka o porównaniu bladego pojęcia nie ma, warczałam pod nosem w celu podpowiedzi magiczne "jak". Na co panienka odwróciła sie do mnie i powiedziała, że ona żadnych podpowiedzi nie potrzebuje, bo wie. W tej samej sekundzie moje warczenie zamieniło sie w rybkę czyli karpia, bowiem panienka udzieliła wyczerpującej odpowiedzi. Mianowicie porównanie to jest porównanie produktu polskiego do produktu np. niemieckiego. Koniec dygresji

Uwielbiam tiramisu. Ono uwielbia mnie też i oddaje z 15 razy więcej  miłości,  na wadze oczywiście.
Z przyczyn nisko cenowych i ciut lepiej piniądzowych w/w często gości na moim stole.
I znów dygresja he he-kiedy przyjechałam do Germanii napisy w języku polskim na różnorakich produktach były znakomitym ułatwieniem i ogromną radością. Z tym że widziałam je tylko na produktach w marketach budowlanych. Wracajmy zatem do tiramisu. Nabyłam serek macarpone, nabyłam śmietanę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz