czwartek, 6 czerwca 2013

Dziękuję Ewo, znów miałaś rację...

No nie da się spać. O 5.55 jakiś strudzony życiem wędrowiec przemierzał chwiejnym krokiem ul. Kryminalną, zdobną do połowy kostką. Wyłożenie drugiej części  zaplanowano na bliżej nieokreśloną
przyszłość. Ale do brzegu. Krok strudzonego wędrowca chwiejny spowodował nerwowość okolicznych psów. Zdenerwowane niemożnością dopadnięcia strudzonego wędrowca, głośno bardzo dawały wyraz swej ku niemu niechęci.No nie da się spać jak cała ulica szczeka.
Wędrowiec jak i wielu innych zamieszkujących ul. Kryminalną oraz jej okolice, zmierzał do punktu dystrybucji napoju zapomnienia w cenie 8 zł/0,5 l, zwanego potocznie ":mózgojebem". Skład chemiczny owego napoju nie jest znany nawet specjalistom z Krakowskiego Zakładu Ekspertyz Sądowych*. Ogólnie to spirytus, bitrex,wybielacz do tkanin oraz kranówa w ilości niezbędnej do uzyskania zamierzonej mocy. Wykwintne koniaki uzyskuje się poprzez dodanie bejcy bądź pasty do butów. A koneserów tutaj nie brakuje...Potrafią zdrowo pociągnąć z gwinta- w końcu butelka to też prawie eleganckie szkło - i z wyrazem niebiańskiego szczęścia na twarzy wydać opinię:"dobra jest, nie pali". Wielu z tych koneserów wraz z towarzyszącym im niekoniecznie anielskim orszakiem, udało się do krainy wiecznego pijaństwa, gdzie oczekują na nich cysterny wypełnione tym syfem, w którym mogą się pławić do woli.
A póki żyją, są jak zombi, ogarnięte tylko jednym celem - napić się. Nieważne rodziny, bite żony, płaczące dzieci, bród, smród, nędza i ubóstwo. Każdy grosz jaki tylko znajdzie się w ich posiadaniu przeznaczają na ten boski napój. Jak który/która dorwie się do "większej" gotówki, bo zdarza im się czasem popracować, idą do prawdziwego sklepu, kupują prawdziwa wódkę i z dumą mówią: "to ze sklepu, ja wynalazków nie piję". I tak do czasu, aż skończą się pieniążki. Wtedy wracają do swoich wykwintnych alkoholi oferowanych przez okolicznych handlarzy.
Jak widzicie moi mili posiadam sporą wiedzę na ten temat. A to tylko ułamek tego , co wiem. Zdobyłam ją na własnej skórze, przez morze wylanych łez, załamanie nerwowe, pół roku depresantów oraz prawie 3 lat terapii dla współuzależnionych. Tak tak, mój mąż był takim zombi ale to już  na inną opowieść...


*whttp://warszawa.naszemiasto.pl/archiwum/1815642,smiertelne-procenty-skazony-spirytus-przestepcy-uzdatniaja,id,t.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz