poniedziałek, 23 września 2013

Rozmowa rekrutacyjna

W ubiegły czwartek byłam na ekhm, ekhm rozmowie w sprawie pracy. Chrząkam tak znacząco, bo takie kuriozum po raz pierwszy w życiu mi się przytrafiło:-). Mieszkam w małej mieścinie, gdzie oferty pracy są dobrem rzadkim i wyjątkowym. Więc w miarę przyzwoita praca jest gratką nie lada:D. W związku z tym jestem w stanie podjąć prawie każdą pracę za wyjątkiem stania na trasie Wyszków-Dybki z uwagi na podejszły wiek, bo o kwestiach moralnych nie wspomnę, w sortowni śmieci z powodu zaburzeń węchu, w transporcie z uwagi na brak uprawnień:-).
Ewentualna praca miała być "załatwiona po tzw. "znajomości". Na własne rodzone uszy słyszałam, że mam przyjść i jak to na rozmowie rekrutacyjnej bywa, przedstawić swe bogate w zdobyte doświadczenie CV oraz  skromna swą osobę.
Przyodziałam się stosownie do okazji. Z uwagi na to, że ewentualne miejsce zatrudnienia związane byłoby z usługami konsumpcyjnymi nie założyłam kostiumu, bowiem moja ekhm, ekhm znajomość "dres kodu" uznała, że jeansy i polar w kolorze czarnym będą wystarczające. Ze swym bogatym w zdobyte doświadczenie CV w garści wkroczyłam dziarskim krokiem do miejsca ewentualnego zatrudnienia. Widok dwojga obecnych pracowników na dzień dobry powiedział mi, że nie będzie dobrze, bowiem średnia ich wieku wynosiła lat 19 i to jak się dobrze postarali z makijażem. Ale do brzegu. Dostojnym krokiem nadszedł Potencjalny Pracodawca. Swój z lekka nieprzytomny wzrok skierował na skromną mą osobę ze swym bogatym w zdobyte doświadczenie CV w garści :D. Z uprzejmym uśmiechem patrzyłam na niego oczekując serii idiotycznych pytań. I tak staliśmy patrząc na siebie przez całe lata świetlne. Przerwałam kontakt wzrokowy, bo mogliśmy tak stać do skończenia świata a nawet i dłużej. Tłumiąc idiotyczny śmiech wzbierający w mej ekhm, ekhm młodej piersi, wyszarpnęłam z koszulki swe bogate w zdobyte doświadczenie CV i wręczyłam je Potencjalnemu Pracodawcy, informując go po co się tu znalazłam oraz kto mnie polecił. Wyraźnie ucieszony rozwojem sytuacji PP chwycił w swe dłonie me wiadomo jakie CV, zwinął je w rulonik stwierdzając,że od czegoś trzeba zacząć oraz że zadzwoni. I to było dokładnie wszystko. Żadnych pytań o planowaną ciążę ;-), ilość zaposiadywanego potomstwa, moje plany życiowe za 50 lat. No kompletnie nic.
W związku z tym czuję pewien niedosyt. Oczekiwałam dociekliwych, niedyskretnych pytań na które odpowiadać chciałam celnymi ripostami. a tu nic :D. Pierwszy raz z "rozmowy" rekrutacyjnej wyszłam rozbawiona, pierwszy raz "rozmawiałam" z PP , który szuka pracownika, ale o fakcie poszukiwań nie ma zielonego pojęcia :D. Rozumiem z tego, że to moja wyjątkowa osobowość tak go onieśmieliła, że nie był w stanie wypowiedzieć nawet słów powitania. Jestem niesamowita :D


4 komentarze:

  1. Jesteś! I jak świetnie to opisałaś! Oderwać się nie mogłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, ach zawstydziłaś mnie :D.
      Dziękuję pięknie mojemu blogowemu guru? gurowi? gurce? :D

      Usuń
    2. Anka Gurkowianka :))

      He, he :))

      Usuń
    3. No tak, pomyłka niewybaczalna:D. Ale ja przecież blondynka jestem i to starożytna :D

      Usuń