czwartek, 19 września 2013

Z cyklu padło mi na głowę - odsłona trzecia :-)

Nowe życie starych nikomu niepotrzebnych rzeczy. Po teściowej został mi w spadku prymitywny podnóżek zbity z trzech kawałków desek.



Ów podnóżek miał do wyboru stać się podpałką do pieca albo zgodzić się na nowe życie, bo do pieca zawsze zdążyłby wskoczyć:D.
     Po ciężkich zmaganiach z oporną materią moja fascynacja starymi ekhm, ekhm :-) przedmiotami, stylem prowansalskim i techniką decoupage zyskała taki kształt:



2 komentarze:

  1. U nas taki podnóżek nazywa się taborecik:)
    I kto by pomyślał,że może być taki piękny:)
    T.

    OdpowiedzUsuń
  2. Póki co do pieca nie pójdzie:D.
    Dziękuję:-)

    OdpowiedzUsuń