czwartek, 10 października 2013

Klątwa mojej babci cz.II

Czasy prehistoryczne czyli" łagodne" dzieciństwo.

Z opowieści mojej matki na temat jej dzieciństwa wynika koszmarny obraz bitego dziecka, a później utrudnianie życia dorastającej dziewczynie pracami godnymi Kopciuszka. Przykład jaki podawała moja matka to zamazanie umytych wcześniej okien mazią zrobioną z popiołu i wody. Miało to zmotywować moją matkę do większych starań w celu zasłużenia na nagrodę w postaci wyjścia gdzieś tam z braćmi.
Bracia wychodzili, matka "jechała" po oknach, zdrapując zasychającą maź. Ile w tym prawdy - nie wiem.
Weryfikacja była niemożliwa. Babcia rozpytywana na okoliczność najpierw twierdziła, że surowym i karzącym rodzicem być należy, później zaś zmieniona wersja wskazywała na obecność w mojej rodzinie dobrej wróżki. Czyniąc małą dygresję - moim skromnym zdaniem mateczka ma winna być zamknięta w kozie do późnej starości i wypuszczana tylko na popas ciemną nocą. Ale wtedy nie byłoby tej historyjki:D.
     Owe fantastyczne metody wychowawcze były stosowane przez już dorosłą matkę mą, na mojej siostrze i na mnie. Czy wymierzane kary były dokładną kopią tych stosowanych przez babcię, czy też zostały wzbogacone inwencją własną mej matki  - nie wiem. Wiem, że były monotonne. W sposób mało finezyjny, bez fantazji i polotu byłam bita kilka razy w tygodniu szerokim pasem.
Niniejszym temat przemocy niezbędny do dalszej narracji uważam za zakończony.

Wielkopańskość.
Babcia była niezwykle utalentowana. Druty, szydełko, igły, tamborki, maszyna do szycia nie miały dla niej
żadnych tajemnic.Szyła dla ludzi, dla siebie, dla rodziny, robiła fantastyczne wykroje, haftowała, dziergała i co tam jeszcze chcecie. Na przełomie lat 50/60 były to niezwykle cenne umiejętności. Dziś też są.
Później będąc brygadzistką w zakładach tekstylnych stroiła się w kupowane ubrania, oszukując przy tym dziadka. Twierdziła, że to wszystko to stare ubrania, a ona na nic nie ma.I się jej należy. Dużo, Jak najwięcej. Na tym tle powstała rodzinna anegdota. Otóż mój tato, świeżo poślubiony mej matce małżonek dojeżdżał wówczas do pracy do Wrocławia z miasteczka, w którym mieszkali. Przez przypadek zobaczył babcię na zakupach w naszym pięknym mieście.Zaciekawiony patrzył na ilość zakupów dokonywanych przez teściową. Drogich zakupów. Nie pokazał się jej w drodze powrotnej. Po wyjściu z pociągu szedł za nią niezauważony. Korzystając z drugiego wejścia do domu, niezauważona przez nikogo babcia weszła do ciemnego pokoju, przebrała się w swoje codzienne ubrania, po czym przeszła do następnego, opowiadając jak to spędziła dzień na szyciu u klientki. W tym samym czasie mój tata przebrał się w nowe stroje babci i wszedł za nią do pokoju. Czy jako modelka miałby szanse na międzynarodową karierę, nie wiem, ale wiem,że teściowa nie darzyła go sympatią:-).Był w tamtym czasie jedyną osobą, która nie poddawała się dyktatowi babci, która nie znosiła żadnego nawet najmniejszego sprzeciwu. Miało być tak jak powiedziała, inaczej delikwent ponosił straszliwe konsekwencje.
Temat rozkazywania,nakazywania i wydawania instrukcji do natychmiastowego wykonania niezbędny do dalszej narracji uważam za zakończony :-). CDN...

9 komentarzy:

  1. Coś dużo tych tematów kluczowych, że tak powiem, uważasz za skończone...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No ..doczekałam się, ale....kiedy kolejna część?

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Tak na poważnie-liczba ofiar przemocy domowej mam wrażenia, że wzrasta.Tyle że teraz jest jakby mniej widoczna z uwagi lepszą edukację oprawców. Wiedzą, jak mają bić, żeby nie było widać śladów.

      Usuń
  4. Czy niedługo to już?

    OdpowiedzUsuń
  5. halo! czekamy na kolejny wpis ;) pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
  6. ALOSZKA
    KOCHANA CO TUTAJ TAK CICHO..... WSZYSTKO OK????
    ASKA

    OdpowiedzUsuń