czwartek, 11 lipca 2013

Jakbycud...

       Jak mówią jedna jaskółka wiosny nie czyni, niemniej jednak coś się delikatnie ruszyło w kwestii sądowniczej. Otóż wczoraj odebrałam wezwanie dla meżamegoprawietrzeźwgo na ciąg dalszy sprawy pod moim ulubionym tytułem: pozbawienie tytułu wykonawczego wykonalności. Nic to,że termin jest dopiero na koniec sierpnia. Istotne jest wyjaśnienie komornika, które to wyjaśnienie komornik stworzył na polecenie sądu. I tu niespodzianka!. Do tej pory w każdym piśmie dotyczącym zadłużenia alimentacyjnego mężamegoprawietrzeżwego widniała kwota prawie 40.000 zł. Tak tak, czterdziestu tysięcy! Taka kwota miała być wyegzekwowana w wyniku licytacji, która odbyła się w listopadzie 2012 r. Stosowny dokument został przedłożony na dowód w sądzie. I tu następuje Jakbycud: w piśmie wczoraj przeze mnie odebranym, widnieje kwota 20.339 zł. Od listopada ubiegłego roku nie zostały wpłacone żadne pieniądze, więc skąd ta różnica? Jakbycud ! :-). Nie śmiem marzyć o sprawiedliwości w naszym kraju, ale dopuszczam taką maciupeńką nadzieję, że sąd po dogłębnym zapoznaniu się z aktami sprawy i moją wnioskową twórczością,
uzna wpłacone przez meżamegoprawietrzeźwego na ręce pozwanej do listopada 2012 r. pieniążki i uzna,że długu żadnego już nie ma. Ba, alimenty są zapłacone z małą góreczką... Mam gest, nie będę się domagać zwrotu,znaczy mążmójprawietrzeźwy nie będzie się domagał :-). Trzymajcie kciuki :-).

P.S. Miała mnie czytać tylko Polska (5szt.) i Wielka Brytania  (1szt.):-). A czytają dodatkowo Rosja, Holandia i USA. Ciekawostka... :-)). Pozdrawiam czytaczy :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz