sobota, 14 września 2013

13-tego piątek

Gdybym wierzyła w przesądy, wczorajszy dzień śmiało mogłabym uznać za pechowy. Bardzo się starał ten piąteczek, co by mi dokopać, ale ja twardo dawałam odpór. Pomogło tzw. racjonalne myślenie, chociaż ja i myślenie nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni. Ale do brzegu.
 Joanna Chmielewska napisała książkę pt."Wszystko czerwone". Przedstawiła tam sposób na rozwiązywanie problemów na zasadzie pasywów i aktywów, tytułując tę teówkę następująco:
 Kataklizm i Środki zaradcze.
I tak po stronie kataklizmu śmiało mogę zapisać:
1. Na wczoraj komornik miał dla mężamegonachlanego przygotować zaświadczenia o wysokości jego    zadłużenia. Zaświadczenia nie było, za to wyjaśniłam dokładnie to co Sąd Rejonowy III Wydział Rodzinny i Nieletnich był uprzejmy  zagmatwać. Zadłużenie uległo zmniejszeniu tylko nieznacznie. Po stronie środków zaradczych wpisałam:
 mieć to w doopie, to jego dług nie mój, niech poniesie konsekwencje swojego picia. Mam wystarczająco  dużo własnych problemów, żeby jeszcze jego brać sobie na plecy.
2. Deszcz lał wczoraj strumieniami. Po powrocie z miasta zastałam cieknący sufit w pokoju, cieknący sufit w  kuchni i również w kuchni malowniczą fontannę naścienną. Po stronie środków zaradczych wpisałam:
 podstawić miski i ścierki. Mieć to w doopie, nie moja rudera się zawali. Niech on się stara. Bo gdyby nie chlał, dach byłby wyremontowany. Ja sobie poradzę-sama.
3. Wczoraj zadzwonił (bo jest na wyjeździe) nachlany w drzazgi. Wsłuchałam się w siebie i tylko leciuteńki  nerw :-). Dobrze jest :-). Po stronie środków zaradczych wpisałam: nie odbierać telefonów, nie rozmawiać,  nie wyjaśniać dlaczego. Mieć w doopie :D.
Reasumując: gdyby nie racjonalne ekhem, ekhem "myślenie" wczorajszy dzień śmiało mogłabym uznać za pechowy. Ale jego sprawy z komornikiem ciągną się już tyle lat, dach nie był remontowany od położenia w latach 60-tych ubiegłego wieku :D,  deszcz był zapowiadany już od jakiegoś czas i on jest alkoholikiem.
Wszystko razem zebrane nie jest kwestią 13-tego w piątek tylko wydarzeń z przeszłości.

A czarne koty lubię:-). Są tak samo futrzaste, mruczące i przytulaśne jak koty w inny kolorach:-). No może za wyjątkiem kotów bezwłosych :D. Te nie są futrzaste :D;




6 komentarzy:

  1. "Wszystko czerwone"czytałam wieki temu.Nigdy wcześniej ani potem już tak się nie śmiałam.
    Może nie powinnam,ale ciśnie mi się pytanie:dlaczego jeszcze mieszkasz z mężem?
    Tasza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj jeszcze "Całe zdanie nieboszczyka" :-).
      Taszo pytać możesz a ja udzielę odpowiedzi nawet na niewygodne pytanie:-).Ten blog nie służy do użalania się nad sobą-jeśli tak go odebrałaś,coś muszę zmienić :-).Proces zdrowienia osoby współuzależnionej jest bardzo długi i bywa bardzo bolesny. Niemniej jednak do każdej decyzji trzeba dorosnąć. Ja do odejścia jeszcze nie dorosłam. Póki co zmieniam swoje własne podejście do siebie.Bo dopóki mój mąż ma sporadyczne epizody alkoholowe-dopóty jest szansa, że podejmie leczenie.Alkoholik dopiero na pewnym etapie swego uzależnienia zaczyna być agresywny.No chyba że ogólnie jest damskim bokserem. Mój mąż nie jest:-). A jeśli nie podejmie leczenia-to za jakiś czas pies go trącał. Pozew rozwodowy jest gotów, dowody zebrane, tylko go podpisać, zapakować i wysłać:-).
      Bardzo pięknie dziękuję za troskę:-)

      Usuń
    2. Nie moja droga,nie tak to odebrałam,że użalasz się.Po prostu chciałam zrozumieć:)I już rozumię.Trzymam kciuki:)
      Chmielewską wcześniejsze powieści czytałam wszystkie.Żadna nie była już jak ta pierwsza.W końcu przestałam ją czytać.Przejadło mi się?Pozdrawiam.T.

      Usuń
    3. Nie przejadło:-). Późna Chmielewska moim skromnym zdaniem książki produkuje. A powinna tworzyć, pisać. Poszła w ilość zapominając o jakości. Też już jej nie czytam od dawna.

      Usuń
  2. Wiedziałem od Mielna, że jesteś silna ale ,że aż tak???? Brawo.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wtedy ja tego nie wiedziałam :-). To dzięki Tobie ;P

    OdpowiedzUsuń