piątek, 4 maja 2018

CDN siatki i piżamy, czyli horror w pigułce ;)

Jakoś tak w trakcie oczekiwania na powrót dr. Joasi z urlopu, poczułam w dole brzucha przesuwającego się jakby hmm małego serdelka. Jako że jednostka starożytna jestem i parę chorób w życiu miałam, se pomyślałam, że znów mi się lelito wrażliwe zrobiło, zapodałam sobie anygaz w pigułce i uznałam sprawę za załatwioną, chociaż w przelocie mignęło mi w umyśle, że rozmiar i lokalizacja lelita jakby nie ta. Zlekceważyłam umysł, nie pierwszy raz z resztą, co mi na dobre nie wyszło, jak zwykle z resztą. Bo proszę ja Was, umysł he he to ja posiadam całkiem niegłupi, tylko nie jestem z nim kompatybilna, więc efekty są jakie są. Do brzegu. Po antygazie serdelek poszedł precz, co mię było uspokoiło i króciutko był spokój. Niestety kilka dni później pojechałam sobie na zakupy, ciut mocniej dźwignęłam, wniosłam koszyk do domu i chciałam się przebrać w domowe ubranka.
I w trakcie przebierania okazało się, że jestem bardzo mocno niesymetryczna. Znaczysie serdelek zamienił się w ping ponga i zmienił lokalizację na lewą stronę brzucha, ok objaw znany, spoko damy radę, bo nic się nie dzieje. Ze dwa dni później kiedy zalegałam na łożu w ramach odpoczynku, ping pong zamienił sie w spory sznurek i wtedy mię oświeciło, że to nie lelito, a mogłam się zarazić od koleżanki, co to chwilę wcześniej na przepuklinę była operowana, a ja się z nią spotkałam.
Jeszcze chwilkę później sznurek, ping pong i serdelek zlazły całkiem na dół i ulokowały się w okolicach lewej pachwiny. Na szczęście dr Joasia wróciła z urlopu, zrobiłam sobie termin i 20-04 udało mi się z nią spotkać, tak mniej więcej w okolicach końca świata, bo tam gabinet przeniosła.
I tak szybkie skierowanie do ortopedy, szybkie skierowanie do chirurga i informacja, że to niekoniecznie musi być przepuklina, a może to być jeszcze problem z kościami miednicy, co to lubią się rozejść podczas dźwigania. I jak chirurg nic nie znajdzie, to mus iść do lekarza oddolnego. Wróciłam do domu, zrobiłam termin do chirurga-szybciutko, bo w następny czwartek, we wtorek poleciałam do ortopedy, dostałam skierowanie na rezonans kręgosłupa i dwa dni później, dosłownie w przelocie zrobiwszy sobie termin u oddolnego, wylądowałam u chirurga. Odczekałam dwie godziny, weszłam do gabinetu, zostałam poproszona o kaszelek i charcząc jak stary nałogowiec, zostałam zdiagnozowana jako ofiara przepukliny. Po wykonaniu telefonu do przyjaciela jak zwykle w osobie Panterki, bo teoretycznie rozumiałam, co doktor mówi, praktycznie wolałam wiedzieć na 100%, zostałam zatrzymana na następne 3 godziny w szpitalu i przebadana na okoliczność przyjęcia w dniu następnym do rzeczonego szpitala. Wypełniłam pierdylion ankiet, które nie wiem jakim cudem rozumiałam, a czego nie rozumiałam, to se przetłumaczyłam-z tego miejsca składam podziękowania twórcom srajfonów i innych aplikacji w rodzaju słownika i o 7 rano dnia następnego zgłosiłam się na oddział. Zostałam przyodziana w śliczną koszulkę wiązaną z tyłu, co to przy chodzeniu zalotnie powiewa i prezentuje plecy oraz to miejsce, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę, niemniej śliszne jednorazowe koronkowe majtasy oraz szkolne białe i elastyczne podkolanówki rozmiar unisex, co to mają zapobiegać zatorom. Zostałam zawieziona na blok, rozśmieszyłam anestezjologa, bo na pytanie co będę mieć operowane, zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie wiem, bo zapomniałam, ale wiem, że z lewej strony, pod lewą żyłę podłączył mi się jednozębny wampir nr 2, a czarna maska pozwoliła mi oddalić się niebyt. Po mniej więcej trzech godzinach zostałam obudzona i jako szczęśliwą posiadaczkę implantu w postaci siatki przewieziono mnie na oddział, gdzie przez 6 godzin nawet pies do mnie zajrzał. Taki z kulawą nogą. Telefon podała mi sąsiadka. O 17 przyjechała kolacja, którą mogłam już zjeść, odpięli mi pustą od dawna kroplówkę i mogłam wstać, iść gdzie trzeba i przebrać się w piżamkę. Brak opieki dziennej zrównoważyły nocne wizyty co dwie godziny i pytania, czy mnie nic nie boli. Tak mniej więcej po trzecim razie miałam chęć gościa zabić. Około 8 rano w sobotę, przyszedł kolejny jednozębny wampir, pobrał krew i oznajmił, że jak wyniki będą dobre, to idę do domu. Do 13 tj. jest do obiadu znów nikt się mną nie interesował. Dopiero przyjazd Anetki, co to od jej mamy się he he zaraziłam, a która miała mnie odebrać, spowodował ruch w interesie. Bo dokładnie tak samo było z jej mamą miesiąc wcześniej.
Zjechałyśmy na kawę i po interwencji nr 2, o godzinie 14 mogłam wrócić do domu. A żeby było zabawniej, gdzieś po drodze przeziębili mnie i o ile nad katarem mogłam zapanować, o tyle nad kaszlem już nie. Co nie jest przyjemne. W kwestii jedzenia i higieny było ok.
Aktualnie przebywam w domu w charakterze ofiary jednozębnego wamipra, ponakłuwana i posinaczona w ilości hurtowej oraz wciąż zasmarkana i zakaszlana.
Także tego. Do napisania się z Państwem.


P.S. Decyzja o zmianie  pracy zapadła. Jednakowoż z realizacją muszę chwilę poczekać.

10 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że już lepiej się czujesz. Pewnie znajdziesz lżejszą pracę, bo w obecnej będzie Tobie za ciężko.
    Zdrówka życzę.
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co, mam plan na zwolnieniu siedzieć he he. Dziękuję

      Usuń
  2. A wszystkim arbajtsamtom opowiadaj, jak to od tamtej pracy o malo sie nie przekrecilas i musieli Ci wnetrznosci w siateczke zapakowac, bo inaczej rozlalyby sie po okolicy. I ze majo Ci znalezc prace siedzaca, najlepiej w biurze i dobrze platna. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najlepiej niech płacą za nic :D. Dziś dzwoniłam do ichniego nfz, bo se kazali i pan, co robi za mojego opiekuna, na moje stwierdzenie, że ja niestety podroby w siateczce noszę, z lekka skonsternowany zapytał, co ja jestem zez zawodu. Popaczył w kompa swego jak mniemam, stwierdził, że prawdę mu rzeklam i obiecał list przysłać. To czekamy he he

      Usuń
  3. Przepraszam, ze rze jak kun, ale wizja podrobów w siateczce mnie powalila. W tej Twojej pracy sie tak zalatwilas? To odszkodowanko by sie nalezalo jak psu buda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, że za każdym razem liczę na efekt powalenia z powodu rżenia he he.

      Usuń
  4. Matko jedyna! :O o chlebie i wodzie bym wolała przeczekać, niż wracać w to miejsce, które Ci o mało wnętrzności nie rozwaliło na amen. Trzymam kciuki za nową, fajną i przede wszystkim lżejszą pracę, a póki co zdrowia i odpoczynku na chorobowym życzę. �� Zdrowie najważniejsze, bo nikt nam go nie zwróci, a jako nieprzydatnego jedynie usuną jak zbędny zużyty sprzęt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrzymieją chwilkę i potem tak jak w Polsce po prostu zwolnią. No chyba żebym wróciła.

      Usuń
  5. O matko. A Ty sie na kregoslup leczylas...

    OdpowiedzUsuń