niedziela, 2 sierpnia 2015

Pół roku w Germanii czyli na co mi się przydało chlanie niemęża


Z okazji niedzieli i odrobiny czasu będzie barokowo.Osoby o słabych nerwach proszone są o czytanie na raty:-)))
 
Już nie uważam, że cena która muszę zapłacić za to jaką osobą się stałam, jest za wysoka. Za dobre rzeczy trzeba odpowiednio zapłacić-w tym przypadku spłata kredytów spadła całkowicie na moje barki, niemniej jednak warto było. 4 lata terapii sprawiły, że moje podejście do życia uległo zmianie.
Dla normalnych ludzi kiedy im jakiś plan nie wypali, normalnym jest wymyślenie nowego. Dla osoby zaburzonej zawalenie się planu jest dramatem i powodem do załamania. Dla normalnej osoby wiedza, że czasem trzeba wybrać tzw. mniejsze zło, żeby potem było lepiej nie jest niczym szczególnym. Dla osoby zaburzonej taki wybór nie jest możliwy, bo ona wcale nie widzi możliwości jakiegokolwiek wyboru. Nawet jak kto jej palcem pokazuje. Normalne osoby potrafią powiedzieć innej osobie, że dotąd możesz działać, a dalej to sorki ale wara, bo to mój teren. Osoby zaburzone idąc na terapię pytają o szkolenie z asertywności, zupełnie nie przyjmując do wiadomości, że jak się wcieli w życie to co wyżej napisałam, żaden kurs nie jest potrzebny. Wiem to, bo sama tak mam:-).
I słyszę to bardzo często do niemęża w postaci zdań typu "jesteś wredna"czy "czepiasz się". Wredność polega na tym, że wymagam. Wymagam żeby z psem na spacery wychodził, obiady gotował, śniadania robił, żeby po sobie posprzątał. Czepiam się o pracę, niezapłacone rachunki czy niepotrzebne wydatki. Czepiam się o całokształt. Mam prawo, bo to ja dźwigam ciężar życia w Germanii, to ja przy znikomej znajomości języka znalazłam i dostałam pracę, ja załatwiłam sobie kurs niemieckiego finansowany z EFS ( czy z niego w najbliższym czasie skorzystam to już inna sprawa), ja znalazłam polskiego lekarza ogólnego, ja emalią umówiłam się na wizytę u ortopedy też polskiego, ale sekretarkę mają germańską i po germańsku maila musiałam napisać i później odpowiedzieć,ja na niemieckim portalu znalazłam mu pracę, ja sobie znalazłam póki co kurs niemieckiego przez skypa, ja czytam i domyślam się co przychodzi w urzędowej korespondencji, w końcu ja załatwiłam mu odwyk. Bo owszem dwa razy zapił. Za pierwszym razem załamałam się, ale pomogła mi Olasia od serniczka, która na szczęście nie jest już moją koleżanką, za drugim razem zaczęłam szukać mieszkania. Znalazłam ale pierwsze za drogie w utrzymaniu, w drugim nie można mieć zwierząt, bo przecież Reksinka nie zostawię. Skoro już tu jest ze mną, zostanie do swej śmierci kiedyś tam. Było mi bardzo ciężko, bo latanie z psem po fizycznej harówie jest męczące, ale dałam radę. Póki co mieszkam z niemężem, bo mnie na to mieszkanie stać, a i on lata z pieseczkiem więc mi lżej. I ...wymagam. W nowym mieszkaniu będę musiała wszystko co do życia potrzebne kupić, więc mus będzie w soboty popracować, ale za to zyskałam coś bezcennego-moje zen:-).
Bo właśnie tego chciałam, kiedy Ewa na początku terapii pytała nas czego chcemy. Chciałam wiedzy o sobie. Bo wiem, że na cuda trzeba pracować, bo wiem że dam radę, bo jestem silna-wiem to na 100%, bo nie wymyślam czarnych scenariuszy, tylko mam plan awaryjny na wypadek niepowodzenia. Bo nie będę wstydziła się wrócić do Polski, gdyby było trzeba, bo nie żyję już życiem niemęża co widać w ostatnich postach-wcale o nim nie piszę, bo w końcu spotkałam się ze sobą. Jeszcze walczą we mnie dwie Edyty, jeszcze tamta próbuje przejąć kontrolę i znów wrzucić te fajniejsza w dół depresji, jednak ta nowa ja nie poddaje się. I jest jej coraz więcej:-))).
Bo chcę żyć w myśl zasady, że szklanka jest do połowy pełna, a ja nie jest, to znaleźć takie rozwiązanie żeby była :-))))



15 komentarzy:

  1. Ależ wspaniale się to czyta! Super, dziewczyno, tak trzymaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś WIELKA!!! Dasz radę w Germanii i w Polsce.;-)
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się nie przestanę opychać, to będę jeszcze większa-znalazłam mrożone ptyśki z bitą smietaną w Lidlu hre hre hre. A tak poważnie-jest ciężko bo brak języka i harówka, ale zrobię język to i praca lepsza się znajdzie :-)

      Usuń
  3. Niech MOC będzie z Tobą :) Przy pierwszej wizycie we Wrocku idziemy na foto-plener , i myślę ,że nie tylko focenie będzie wspólnym tematem .Uściski . Dobrego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Focenie będzie pretekstem li i jedynie:-))). I wzajemnie dobrego:*

      Usuń
  4. Jakbym o sobie czytala, chociaz okolicznosci nie te same. Jeszcze sie szukam, ale jestem juz blizej niz dalej. Ciesze sie ze sie nie poddajesz, oby tak dalej. Czymam kciuki, w stopach tez :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo sytuacje są takie same, tylko ludzie inni.I każdy trochę inaczej radzi sobie ze współuzależnieniem. A najważniejsze jest to, że chce sobie radzić, bo tylko wtedy coś można osiągnąć.
      Usunęłam niepotrzebne i wyłączam moderowanie komentarzy-będzie łatwiej he he:-))))

      Usuń
  5. Jesteś bardzo dzielna,zorganizowana i inteligentna,super ze tak wspaniale sobie radzisz:-)Trzymam kciuki aby bylo jeszcze lepiej.Przyznaje się ze jeszcze nie "skonsumowalam"czytelniczo Twojego calego bloga...Mam glupie pytanie...bo poki co nie wiem,..czy niemąż to mąż Twoj po rozwodzie i dlatego stal sie niemężem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że jak mi mówili że taka jestem, to nie wierzyłam? Uważałam że nie mają racji a ja biedny żuczek słabiutka jak wróbelek jestem nieprawdaż.
      I rozumiem, że czytanie w ilości hurtowej zwłaszcza na telefonie może być z lekka męczące;-)
      I owszem niemąż dlatego, że po rozwodzie. Półtora roku temu zaczęłam odzyskiwać rozum he he

      Usuń
  6. Edytko za to ,ze jestes taka dzielna wykopałam cos dla Ciebie,zakładam ze słuchasz dobrej muzy,wszak sie chwaliłas ze jestes Trojkowiczka :))
    :*
    https://www.youtube.com/watch?v=mIC7KQPDuDc
    /nie bój sie pana który spiewa,on tylko tak wygląda ,a i tak woli panów )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pana się nie starcham, bo oni wtedy mimo że inni byli bardziej normalni, niż są dziś. Prędziutko wróciły do mnie wspomnienia wieczorów z Kaczkowskim, magnetofonu szpulowego, a potem radiomagentofonu "Marta". Ile wtedy człowiek miał dobrej muzyki !. I nieprzespane noce przy radiu:-)). Dziś tak by się nie dało, przy tej komercyjne j papce. I Trójka już nie taka, ale i my nie tacy jak kiedyś.
      Z tego utworu wezmę do siebie końcówkę w odniesieniu do niemeża:"
      Tak, kochałam Cię bardzo
      I jeśli oferujesz mi diamenty i rdzę
      To już zapłaciłam"

      Dzięki Owocku :-)

      Usuń
    2. Proszę bardzo:-)Miło mi ze wspomnienia wrocily do Ciebie ..Ja dość późno poznalam audycje Kaczkowskiego (l.90)do dnia dzisiejszego ma audycje na antenie Trójki,ale krótsze i z mniejszą częstotliwością...ale jak on opowiada,to nadal wg mnie majstersztyk...tak pięknie to tylko on potrafił przekazać emocje,szczególy i ciekawostki dotyczące
      prezentowanego artysty.. Może jeszcze ś p Beksiński,ale ja bylam za gówniara,mój wowczas narzeczony,a teraz mąż wyjaśnił mi kto zacz...moze udalo mi się 1 audycje posłuchać...
      Masz rację....to nie ta Trójka co kiedyś...ale i tak na tle tego g....i totalnego dna prezentuje jakiś poziom
      My z mężem to maniacy muzyczni:)
      Pozdrawiam:*

      Usuń