środa, 5 sierpnia 2015

Serniczka od Olasi nie będzie. I bardzo dobrze

Z dwóch powodów-pierwszy to drzwi, których wymiana byłaby zbyt niemożliwa i zbyt kosztowna, jako że po serniczku doopa rosła mi w sposób niekontrolowany oraz powód nr 2 to sama Olasia.
Powód nr jeden nie wymaga obszernego rozwinięcia, bo dla wielbicieli serniczka oczywistym jest dlaczego, powód drugi i owszem, więc wyjaśniam.
O Polakach mieszkających naprzeciwko usłyszeliśmy od naszej wynajmującej. Nie bardzo miałam chęć na nowe znajomości, bo i za dużo roboty przy mieszkaniu, jak i zmęczenie wydarzeniami z Polski, bo ostatnie pół roku to dramat i tragedia w jednym była. Olasię pierwszy raz usłyszałam pewnej lutowej soboty, gdzieś tak około 21. Wrócili z mężem i córeczką skądś tam i i kłócili się okrutnie głośno. Właściwie to ona wrzeszczała na cały głos. Rzekłam wtedy do niemeża, że za takie znajomości to ja danke szyn i wogle wogle. Los jednak lubi płatać figle-mieszkamy na pierwszym piętrze z zakręconymi schodami więc był problem z wniesieniem ciężkich rzeczy. Co mogłam to wniesłam,  ale lodówki i innych takich to sorki ale ne ne. Złamałam się i wysłałam niemęża po męża Olasi. Przesympatyczny ten człowiek wraz z niemężem w mig uwinęli się z ciężarami,onżesz dostał kawy bo pieniędzy nie chciał i wystosował zaproszenie do nich. Jako forpocztę wysłałam niemęża, bo ja wciąż się urządzam i inne takie. Poszedł raz, drugi i trzeci i z jednej strony wracał mocno zdegustowany, z drugiej mówił, że to już zaczyna być niegrzeczne to moje unikanie sąsiadów.
A zdegustacja spowodowana była poniżającym narzekaniem Olasi na męża-a to że nieudacznik, a to że łamaga, a to że nic nie potrafi, a to że pieniędzy mało przynosi, a wszystko w obecności szkalowanego. On podobnież uśmiechał się tylko i nic nie mówił. Uznałam, ze niemąż przesadza w ocenie sytuacji i zaproponowałam niedzielny obiad z kuglem i bezą na deser. Kugiel wyszedł, na bezę zabrakło prądu w piekarniku:-)). O prądzie i piekarniku kiedy indziej będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz