środa, 26 sierpnia 2015

Wizyta u ortopedy-odsłona druga germańska

Proponuję małą zabawę w formie wskaż różnice i podobieństwa.

Skierowanie do ortopedy dostałam niejako z marszu. Pani doktor jako nie specjalista po przeczytaniu opisu RTG z Polski stwierdziła, że ona na tym się nie zna i niech wypowie się fachowiec. Skierowanie raz do doktora z polskim co by łatwiej mi było. Na wizytę czekałam trzy tygodnie-podobno to bardzo długo, bo lekarz ten mocno jest oblegany. Jako że klinika ortopedii jest w szpitalu coś jakby powiatowym, wzięłam dzień wolnego, bo nauczona doświadczeniem spodziewałam się a to pacjentów szpitalnych, a to że doktor na oddział będzie musiał polecieć-w efekcie kilku godzin spędzonych na czekaniu. Wizyta na 9.00-weszłam o 8.50, dokonałam skomplikowanej procedury założenia karty pacjenta podając swoja kartę ubezpieczenia i skierowanie-w sumie może z 2 minuty.
Skierowano mnie do PUSTEJ poczekalni, milusiej w wystroju. No to mam przechlapane pomyślałam sobie-jednak czekanie mnie nie ominie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy za dwie dziewiąta miła pani pielęgniarka mozoląc się nad wymową mego nazwiska zaprosiła mnie do gabinetu. Punkt 9 wszedł pan doktor ze znaną mi już od dwóch minut pielęgniarką. Poleciały guten tagi i wzajemne uśmiechy-miej się na baczności, pomyślałam, coś za miło jest. Grzecznie przeprosiwszy pielęgniarkę za brak germańskiego, zapytałam doktora czy mogę po polsku. Mogłam oczywiście i doktor zadał mi dziwne pytanie, mianowicie zapytał JAK MOŻE MI POMÓC!!!! Olaboga lekarz co pacjentowi chce pomagać-kuriozum jakieś jak nic! W odpowiedzi dałam papier, doktor poczytał i zapytał gdzie pracuję. Usłyszawszy pokręcił tylko głową i poprosił wciąż grzecznie co bym na kozetce zaległa. Cud nad cuda nie mówił, że pracę muszę zmienić, bo niby na jaką? Sprawdził palce u stóp, kazał podkurczyć nogi, odwiódł lewą nóżkę było ok, odwiódł prawą-chrupnęło, znów pokręcił głową, wziął młoteczek, puknął w lewe kolanko-nóżka wierzgnęła wesolutko, puknął w prawe raz, drugi, trzeci... Pukał tak długo ąż rzepkę kolanową stłukł (żarcik ponury). Prawa nóżka słaby odzew zrobiła na trzecie stuknięcie. Znów pokręcił głową i na brzuchu nakazał się położyć. Obmacawszy w te i nazad mój biedny kręgosłup, nacisnął dokładnie w bolące miejsce produkując świeczki w moich oczach, kazał powstać i rzekł: Co pani zalecił lekarz w Polsce? Nic-odrzekłam. Dostałam ulotkę i polecenie korzystania z niej w warunkach domowych.
Nie wierzę w domowe ćwiczenia (ciekawe dlaczego)-rzekł on, musi pani znaleźć grupę i z nią ćwiczyć. Bez ćwiczeń za rok, dwa lata przestanie pani chodzić. Teraz daję pani skierowanie na 6 zabiegów (za tyle zapłaci ubezpieczalnia), proszę brać te leki (recepta w recepcji) i uważać na siebie. Wyszłam cokolwiek ogłuszona, odebrałam co moje, w aucie się poryczałam.
Doszedłwszy do siebie, popatrzyłam na skierowanie, popukałam się palcem w czoło i ruszyłam do domu. Jako że miałam drugą zmianę, nie pojechałam do zabiegowego. Z resztą po co?  Pewnie z miesiąc albo dwa będę musiała czekać (Germania to jest, założyłam, że nie w następnym roku), a kręgosłup boli teraz. Cóż (pomyślałam sobie) nadal będę faszerować się prochami i do arbajtu chodzić. Co też czynię. Jednakowoż w poniedziałek wziąwszy niemęża jako tłumacza, udałam się byłam do zabiegowego. Miły pan zabiegowy rzucił okiem na skierowanie i zapytał, na którą godzinę mi pasuje. Ja na to że to zależy kiedy, bo na zmiany pracuję i musiałabym policzyć. Pan spojrzał na mnie jak na jaką niemotę i rzekł: jutro. Jakie jutro? się pytam. Pan popatrzył na mnie ciężkim wzrokiem, niemąż mu dopomógł i rzekł ponownie: jutro. To było to jutro co jest dzisiejszym wczoraj. Odzyskawszy resztki mowy i rozumu,wyrzęziłam że jutro tzn. wczoraj nie mogę, bo mam przełożony z soboty niemiecki. Pan pokręcił głową i zapytał czy chociaż wiem jakie zmiany mam na przyszłość. Ogarnęłam zdumienie i podałam, co mogłam. I gdybym przedwczoraj wiedziała,że jutro tzn. wczoraj nie będę mogła siedzieć na niemieckim, to pierwszy zabieg miałabym już za sobą, a tak czekam na jutro. Dziwny to kraj zaiste, gdzie lekarze są uprzejmi a zlecone zabiegi na już zaraz natentychmiast. A nie na za dwa lata.

6 komentarzy:

  1. a miałaś ogolone obydwie nogi?

    OdpowiedzUsuń
  2. Edytko,to prawdziwy wstrząs przeżylas,ja razem z Tobą jako bierny czytacz :-)
    Przepraszam,ja na zabiegi laserowo jakieś tam czekalam tylko 2 tygodnie ,więc wydaje mi się,że mimo wszystko sytuacja choć odrobinę się poprawia.
    Ale do Germanii pod tym względem,to nam naprawdę daleeeeekooooo
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. E tam, poczekaj tylko jak sie zaraz glosy rozlegna: ze to na pewno partacze, zeby nie ufac tylko do Polski wracac sie porzadnie zdiagnozowac :-) Ale Ty nie uciekaj z powrotem tylko ciagnij ten ciezki woz pelen niemieckiej biurokracji :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie już w Polsce zdiagnozowali-napisałam o tym w poście "Fotka z ortopedą". W tym kliknij na "podobieństwa i różnice"-czarno na białym stoi :-))). I nie ucieknę, chociaż wczoraj miałam nie wóz a wagon :-)))

      Usuń