niedziela, 24 listopada 2013

Post scriptum do rocznicy

W dzień rocznicowy powróciwszy do domu, nie zastałam w nim mężamegonachlanego. Udał się on bowiem do miasta celem celem zdobycia ambrozji/nektaru swego ulubionego wysoko procentowego. W cenie 8 zł za połówkę. Po jego powrocie do domu, ujrzałam go nieco trzeźwiejszym niż rano, co w połączeniu z banknotem dla odmiany 50 zł, dawało nikłą nadzieję, że już ma dość. Nic bardziej mylnego. Wręczył mi ów banknot ze słowami: "masz to dla ciebie". W naiwności swej zapytałam, czy oddaje mi piniądz, co by go nie skusiło wydanie. Potwierdził że i owszem, ale zaraz radośnie zawiadomił, że posiada 4 (cztery) półlitrówki.Takie ze sklepu. Guzik prawda. Otrzymał je od kolegi swego, lewym alkoholem handlującego na tzw." krechę". A wiem to stąd, że ów kolega w dniu następnym grzecznie mnie uprzednio przywitawszy, bo co jak co ale kultura musi być, oznajmił, że właśnie dowiózł mu następnie dwie. Połówki. Czyli jak się słusznie domyślam, zostały mi oddane nędzne resztki otrzymanego wynagrodzenia. na które gwoli ścisłości też zapracowałam odlewając kamienie na elewację zewnętrzną, panele 3D do salonu oraz cegiełki do kuchni. Nie dla siebie oczywiście.I tak wahając się pomiędzy furią i chęcią zabicia złośliwego gnoma a anielskim spokojem spędzam niedzielę pilnując swego łóżeczka, bo meżowimemunachlanemu nie bardzo podoba się legowisko na podłodze i usilnie stara się do w/w łóżeczka powrócić. Żeby się do mnie przytulić nieprawdaż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz