środa, 12 sierpnia 2015

Schemacik i jego implikacje

Kiedy osoba uzależniona żyje na "dupościsku"* , a osoba będąca obok alkoholika ma tego świadomość, widzi powtarzający się schemat "błędnego koła" który jest zawsze taki sam. Zaczyna się od podenerwowania-o byle drobiazg wybucha kłótnia, potem zaczyna się wywieranie presji na osobach z otoczenia pijącego, aby te spełniały jego zachcianki, były miłe, uprzejme i troskliwe, żeby płaciły jego rachunki (w tym przypadku ubezpieczenie jego samochodu). Kiedy te zabiegi nie skutkują, zaczynają się wycieczki osobiste: kiedyś byłaś inna, zrobiłaś się wredna, ktoś cię podburza-pewnie cały czas o mnie rozmawiacie, chodzisz i opowiadasz te bzdury. Potem zaczyna się grożenie. W międzyczasie (u niemęża) pojawia się kolega. Kolega (zawsze) nie pije, co powie jest najmądrzejsze,kolega wydzwania o najróżniejszych porach dezorganizując życie rodziny i słowem nie można się w temacie odezwać, no bo cóż takiego się stało, że się obudziłaś? Potem chodzi się/jeździ do tego kolegi kilka razy dziennie ( w tym przypadku w te i nazad 80 km), kombinuje się po parę groszy żeby zatkać mordę rodzinie, potem twardo idzie się do pracy.Z kolegą oczywiście. I zaczyna się picie w ukryciu. W którym momencie tego" ukrywania" zapomina się o posprzątaniu butelki. Aha i wcale, ale to wcale nie myśli się o piciu, bo chce się żyć, a te krwotoki co miałem to już się boję.Wszelkie te zabiegi mają na celu zmiękczenie ofiary i zmuszenie jej, żeby robiła to, czego oczekuje pijący. I co my mamy na dziś? Mamy sprzedane dwa obrazy, mamy awanturę o pieniądze ( w imię czego mam mu dać prawie 300 er ?), mamy buntującą mnie koleżankę (lat 23),
mamy grożenie (sprzeda auto, którym jeżdżę do pracy),mamy kolegę i butelkę po piwie w moim aucie należącą oczywiście do kolegi (tego co przecież nie pije), mamy wyjazd do pracy jutro o 4 rano ( z kolegą oczywiście) oraz dziś kiedy wróciłam z pracy, mamy psa przywiązanego do poręczy, bo pewnie telefonik zadzwonił i mus było pędzić. Jest tylko jedna różnica-nie daję sobą manipulować.
I nie daję pieniędzy na które tak ciężko pracuję. A implikacje? Niestety ta sytuacja powoduje fqrw, bo od tego nie da się odciąć. A fqrw powoduje u mnie dekoncentrację i brak snu. Plus telefoniki od kolegi to wiadomo jak jest. W pracy chodzę jak zombi, przy robieniu przelewów popełniłam czeski błąd i na konto polsatu zamiast 17,5 wpłaciłam 71,50 ( przez 5 miesięcy nie muszę już płacić he he)  oraz to jest najgorsze przekroczyłam prędkość ((. Mniejsza o mandat, ale moje rozkojarzenie jest buuuu. Zawsze jeżdżę ostrożnie a tu...
Z rzeczy miłych bo nie dam sobie zepsuć wszystkiego o nie, to praca na maszynach z jednej strony okazała się łatwiejsza niż myślałam, bo nie musiałam draństwa obsługiwać w sensie technicznym, z drugiej znacznie gorsza niż to co robiłam wcześniej. Tu trzeba pracować jak automat-chwila nieuwagi i części z jednej (obsługiwałam dwie)znalazły się na podłodze. Za to wczoraj dali mnie na pakowalnię białego (ciekawe czy uznali, że nie nadaję się na maszyny hehe) i tam na siedząco mogłam pakować ustrojstwo dla badań medycznych. A że 100% musiało być idealności towaru, to każdą sztukę trzeba dokładnie obejrzeć i nie trzeba się spieszyć. Mam nadzieję, że dziś będzie tak samo. Swoja drogą myślałam, że dla mieszania różnych takich pojemników szklanych się używa, a nie styropianu, no ale człowiek uczy się całe życie. Oraz wczoraj miałam coś, na co czekam cały tydzień-czyli moje lekcje niemieckiego. Co prawda niechcący mi kamerka włączyła i moja pani lektor miała okazję obejrzeć mnie prosto z łoża w włosem w charakterze wyliniałej szczotki, niemniej jednak po początkowych trudnościach ze znalezieniem guzika do wyłączenia kamerki lekcje potoczyły się gładko- dla pani lektor gładko, bo ja jakoś nie mogłam ogarnąć się po wstrząsie :-))). Jakby kto chciał germańskiego uczyć się, albo korepetycje brać przez skypa, to moja pani lektor jest rewelacyjna. Jak widać po za fqrwem nie jest źle i żadna depresja oraz jej inne koleżanki nie mają do mnie wstępu:-).



*dupościsk-określenie na tych alkoholików, którzy nie chcą podejmować terapii, bo uważają że sami sobie poradzą i zwierają poślady, co by się nie napić. Co oczywiście im się nie udaje.

14 komentarzy:

  1. Znając mechanizm uzależnienia i współuzależnienia oraz właściwie postępując z alkoholikiem łatwiej przetrwać trudne chwile. Podziwiam Ciebie i życzę wytrwałości, siły, determinacji w tej walce.
    A ty panią lektor widziałaś? Może ona też była w łóżku z wielkim tapirem na głowie?
    regian

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani lektor to piękna kobieta jest:-). Regian ja byłam z łóżka, bo nocki w tym tygodniu mam, więc staram się spać ile mogę. A walczyć nie zmierzam, tylko wciąż szukam innego mieszkania co byśmy z Reksinkiem mieli gdzie mieszkać. Walczyć można jak na kimś nam zależy-mnie na niemężu już nie.

      Usuń
  2. Ale Edytko, dlaczego Ty z nim ciągle żyjesz? Bo niby w dwójkę łatwiej? Jakieś zobowiązania masz wobec niego? Nie bardzo rozumiem, wybacz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie żyję a mieszkam. Pisałam przecież że nie mam kasy na kaucję na inne mieszkanie, bo gdybym miała to już bym tam mieszkała. A to mieszkanie które jest bez kaucji, niestety jest za drogie.Od dość dawna żyję sama i nie liczę na niego, bo nie ma na kogo. Piszę o schemacie, bo czytają mnie dziewczyny,które mają problem ze swoimi chłopami-zawsze mogą mieć nadzieję, że jak innej się udaje to i ja dam radę.

      Usuń
  3. to Ty nie masz plastra na kamerce? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bo nie skaleczona:-))). A dlaczego plaster? Znów czegoś nie wiem?

      Usuń
  4. Czytam to i już mną trzęsie w środku i w głowie pojawiają się same niecenzuralne słowa."kopnąć w d. .dziada"to najłagodniejsze....Edytko,życzę Ci abys w miarę szlifowania szwabskiego znalazła lepiej płatną pracę,odłożyła na tę kaucję i żyła w końcu NORMALNIE .....
    Mój jeden z braci,chlał x-lat...po drodze stracił rodzinę,ktora nie chce go znać,dzieci już dorosłe,określają go mianem ex ojca.Opamiętał się dopiero wówczas gdy zachorował b.poważnie na wątrobę,gdzie lekarz pow."jeszcze jeden kieliszek i nie zdążysz pan zadzwonić na pogotowie",leżał 2 m.na oddziele zakaźnym.To bylo 4 lata temu,od tamtego czasu nie powąchal nawet %...szkoda tylko że praktycznie swojej rodziny juz nie ma...jest dziadkiem,ale jego syn nie chce o nim slyszec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owocku bo to zawsze tak jest-jak mają nóż na gardle i widmo śmierci w oczach bywa, że się ogarniają, z tym że nie zawsze.Co co przeżywają tracą po drodze rodziny i zostają na starość sami. Niestety krzywd jakie wyrządzili nie zawsze da się naprawić, aczkolwiek znam jeden taki przypadek, że nie dość że naprawił, to jeszcze darzę Go miłością i szacunkiem należnym wyjątkowemu człowiekowi. To mój Tato. Póki co zaciskam zęby i wybieram mniejsze zło.

      Usuń
    2. Edytko,oczywiscie,ze zdarzają się przypadki,kiedy czlowiek po uporaniu się ze swoim nałogiem,zmienia diametralnie swoje życie,tak jak Twój Tato....
      Mój drugi brat(ten z Niemiec)alkoholizm ma wkomponowany w życie...ten nie ma rodziny,od 25 lat u Szwabów i korzysta z pomocy socjalnej.....a uwierz,to świetny mechanik samochodowy,montuje szyby,kiedyś mial swoja mala firmę,do tego jest rewelacyjnym kierowcą...no i co z tego???....palenie(paczka jak nie wiecej dziennie,picie)i jest jak jest...socjal,robota na czarno a ostatnio zostal bez grosza.....
      Szkoda mowić......
      ..........

      Usuń
    3. Wypisz wymaluj niemąż tyle że nie pali.Świetny fachowiec-sztukater i co z tego? Jak tylko znajdę coś na swoja kieszeń, czmycham od razu, bo czas kiedy żyłam złudzeniami dawno minął. Na szczęście.

      Usuń
    4. Wiesz co,oni powinni stworzyć jakieś stowarzyszenie alkoholowych nieudaczników ,łączyć sie w takie "komuny"jak za czasów hipisów..i życ tak z dnia na dzień...cudownie by się rozumieli...
      Kochana uciekaj,gdzie pieprz rośnie.. Staniesz na nogi,masz w sobie tyle samozaparcia. Już sobie super radzisz,a to dopiero początek:)Nadejdzie dzień,ze kopniesz w 4 l.dziada,wierzę w Ciebie.
      :*

      Usuń
    5. Czyli że na Madagaskar? :-)))))
      Ja w siebie też wierzę, a moment w którym odejdę jest bliski-musi tylko zadziałać parę czynników cuzamen i do kupy :-)))).
      Dziękuję:*

      Usuń
    6. Parę czynników cuzamen :-)na pewno zadziała.
      Cały czas trzymam kciuki,abyś swój plan zrealizowala w 100%.
      :*

      Usuń